poniedziałek, 18 marca 2013

Epilog :')

*Dwa lata później.* 
Byłam w 100 % pewna, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Dziś - najważniejszy dzień mojego życia. To właśnie dzisiaj biorę ślub z Liam'em. Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi. Philip, mimo, że nie jest biologicznym synem Li, on opiekuje się nim jak swoim własnym dzieckiem. To wszystko jest takie nierealne.
                                                                      *
- Philip'ku, mamusia nie ma teraz czasu. Zawołaj ciocię Eleanor. - jęknęłam wkładając niebieską podwiązkę.
- Ciocia, wołam cie ! - krzyknął malec, a ja zaśmiałam się melodyjnie. W pomieszczeniu od razu pojawiła się El i zabrała ze sobą małego. Zaraz po niej przyszła do mnie Ems.
- Witam przyszłą panią Payne. - przytuliła mnie przyjaźnie.
- Nie mogę w to uwierzyć. - odparłam uśmiechając się i nakładając idealnie dopasowaną sukienkę ślubną koloru ekri.
- Megan, skarbie ... wyglądasz cudnie. - powiedziała Em łapiąc moje dłonie.
- Ty też wyglądasz nienagannie Emmo. - zaśmiałam się i jeszcze raz przytuliłam ją czekając aż w końcu weźmie w rękę paletę z cieniami do powiek i innym "sprzętem". Usiadłam na krześle, a moja przyjaciółka zajęła się resztą. Zrobiła mi piękny makijaż, lecz czas pędził nieubłaganie. Ostatnie poprawki przy lustrze i nim się obejrzałam stałam już przy wejściu do katedry. Usłyszałam pierwsze dźwięki Marszu i ruszyłam. Ujrzałam bardzo dużą ilość twarzy skierowaną na mnie. Zapewne zrobiłam się czerwona jak burak, ale dzisiaj liczył się tylko Liam. Uśmiechał się nieziemsko patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Będąc już u jego boku, chłopak ucałował moją dłoń i szepnął do ucha : Cudownie wyglądasz, pani Payne. 
Uśmiechnęłam się do niego słodko i skierowałam swoją twarz w stronę ołtarza.
- Czy ty Megan Elizabeth Fitch bierzesz tego oto Liam'a James'a Payne'a za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci ? - czekałam na te słowa. W moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia oczywiście. Założyłam złotą obrączkę na palec mojego ukochanego.
- Tak, oczywiście. - szepnęłam.
- Czy ty Liam'ie James'ie Payne bierzesz tę oto Megan Elizabeth Fitch i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że jej nie opuścisz aż do śmierci ? - w oczach Liam'a także dostrzegłam łzy.
- Tak. - powiedział zakładając złotą biżuterię na mój palec serdeczny.
- A więc co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo zostało zawarte. Ogłaszam was mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą. - powiedział uśmiechnięty ksiądz. Liam nachylił się nade mną, ułożył swoją dłoń na mojej szyi i wpił się w moje usta niczym wampir w żyły ofiary. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć radośnie, a Liam odkleił się ode mnie.
- Kocham panią, pani Payne. - wyszeptał w moje usta.
- I ja pana także, panie Payne. - jeszcze raz go pocałowałam i szczęśliwi odwróciliśmy się w stronę wszystkich gości.

***
Love me like you do
Chcieliśmy każdego dnia ukazać jak mocnym uczuciem, zwanym miłością, darzymy się każdego poranka i wtedy kiedy Słońce zachodziło za horyzont by ustąpić miejsca Księżycowi. Tak bardzo lubiliśmy to robić, za każdym razem doprowadzało nas to do stanu szczęścia, lecz jednak gdyby się zastanowić... Czasem mówiliśmy to w euforii uczuć, poplątania, niezgodności przekonań. Zostając młodymi rodzicami, postawieni przed trudnymi wyborami, które następnie świadczyły o naszej przyszłości, często chcieliśmy od tego uciec, jak najdalej. Ale teraz? Czuje, że dobrze postąpiliśmy, wszyscy. Jest wiele spraw, które musieliśmy wyprostować.
Ja i Zayn tworzymy wspaniałą rodzinę. Przepraszam, czas na poprawę. Ja, Zayn, Rosalie i Emmet tworzymy wspaniałą rodzinę. Są wzloty i upadki, potknięcia niekiedy duże, nieraz całkiem małe. Nasze dzieci rosną. Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot.
Niall i Jessica planują ślub, wielki krok w ich związku. Jess nie powiedziała jeszcze Horan'owi, ale jest w trzecim miesiącu ciąży. Z tego co wiem, modli się każdego wieczora o to by urodzić zdrowych i cudnych bliźniaków, których nazwą Zayn i Liam. Jeśli jednak przyjdzie im wychowywać dwie dziewczynki będą miały na imię Emma i Megan. Tworzą najsłodszą parę na ziemi, kocham ich.
Samantha ma nowego chłopaka, Alex'a. Układa im się dobrze, tak myślę. Zmieniła się, nie do poznania. Wiem, że zawsze była pewna siebie i w ogóle, ale teraz przesadza. Źle traktuje swoją siostrę, rodziców. Ciągle wychodzi na imprezy i kto wie czy nie puszcza się na prawo i lewo? Bardzo polubiłam jej chłopaka, ponieważ pilnuje jej i powoli stawia do pionu. Mówiła mi, że Liam był jej PIERWSZĄ, prawdziwą miłością. Chciała wyjechać, ponieważ broniła się przed tym uczuciem, ale nie ma co wiele pisać. Przed tym nie da się uciec, jest to niemożliwe. Ponoć niemożliwe staje się możliwe, ale nie w tym wypadku.
Otóż Larry... To jest cholernie trudne. Sprzeczali się, nie mogli pozwolić sobie na spokojną rozmowę. Wieczne awantury i krzyki. To się nazywa miłość? A wiecie, że tak. W ich wykonaniu tak to wyglądało, tak ją okazywali. Ale teraz jest idealnie. Fanki były w szoku, ale z czasem oswajały się z nową sytuacją. Wspierają ich do teraz, większość wiedziała co się świeci. To moja ulubiona para.
Pewnie myślicie sobie... ,,Co z Lexi?" Otóż ta piękna dziewczyna, o długich blond włosach, nienagannej figurze i kilku piegach "rozsypanych" na jej zgrabnym nosku, jest najwierniejszą Larry Shipper. Pogodziła się z tym, że Harry nie chce z nią być. Oczywiście są najlepszymi przyjaciółmi. Ta sama sytuacja napotyka Eleunor. Tyle, że El nie mogła się przez dłuższy czas pogodzić z rozstaniem. Wyjechała do Hiszpanii, a gdy wróciła wypoczęta, to już razem z przystojnym kolegą. Nikt nie miał jej tego za złe, wręcz przeciwnie. Polubiłyśmy Pedro, a chłopcy mają z nim świetny kontakt.
Jak widzicie, wszystko trwa w wiecznym Happy End'ie. Miłość pomaga przetrwać wszystko.