poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 33

*Perspektywa Harry'ego*
Zjedliśmy z Lexi przepyszną kolację. Siedzieliśmy teraz w salonie popijając czerwone wino. Obejmowałem moją dziewczynę ( bo chyba mogę ją już tak nazwać ) i całowałem w usta, głowę, szyję, policzki, nosek. Odstawiłem kieliszek z czerwoną cieczą i stanąłem przed Mini. Złapałem jej dłoń i poprosiłem by wstała. Zabrałem kieliszek z jej delikatnej dłoni i położyłem ją sobie na szyi, z drugą zrobiłem to samo. Lexi uśmiechnęła się, chyba wiedziała co jest grane. Wziąłem ją na ręce i powędrowałem do góry, do jej sypialni. Zamknąłem drzwi na kluczyk, postawiłem dziewczynę i zacząłem ją brutalnie całować. Moje dłonie już powędrowały pod bluzkę Alex. Przez stanik pieściłem jej piersi, aż w końcu podniosłem ją i rzuciłem na łóżko.
- Mówiłem już, przyzwyczajaj się. - powiedziałem z uśmiechem na ustach i zająłem się moją dziewczyną.
Nachyliłem się nad nią i zacząłem całować. Wplątała palce w moje loki, a ja rękoma odpinałem guziczki jej koszuli. Podniosłem Lexi za plecy, by pozbyć się zbędnego okrycia. Rzuciłem koszulę w kąt, a w tym czasie Mini ściągała moją koszulkę. Kiedy zobaczyła mój tors lekko się uśmiechnęła i delikatnie dotknęła go opuszkami palców. Po woli zdjąłem spodnie mojego kotka i drażniłem się z nią dotykając jej kobiecość przez majteczki. Mini cicho pojękiwała, wiedziałem, że jej się podoba. Zdjęła moje spodnie, już sięgała do bokserek, ale zatrzymałem ją. Zdjąłem jej koronkowy staniczek oraz majtki. Lexi była niezła, miała niesamowite ciało, ale nie tylko za to ją kochałem. Włożyłem w nią dwa palce i zacząłem nimi poruszać, a kiedy zauważyłem uśmiech na twarzy miśka włożyłem trzeci. Alex wyginała się jak paragraf, jęczała. Wyciągnąłem z niej swoje palce, a dziewczyna nie chcąc być mi dłużna sięgnęła do moich bokserek.Wzięła mojego przyjaciela w ręce, następnie do buzi. Poruszała się wolno, z chwilą szybciej i szybciej. Było mi tak strasznie dobrze, że mogłaby nie przerywać, ale finał musi być inny. Pozwoliłem, by usiadła na mnie, by lepiej było mi w nią wejść. Zrobiła tak jak kazałem i zaraz bez zbędnych gierek wszedłem w nią. To ona teraz nadawała tempo naszej zabawy. Skakała na mnie i wydawała z siebie ciche popiskiwania. Dało mi to pełną satysfakcję. Poczułem, że zaraz dojdę, lecz nawet nie zdążyłem ostrzec Lexi, tylko spuściłem się w niej. Dziewczyna jeszcze kilka razy poruszyła się po czym ułożyła się na mojej klatce piersiowej, a ja nie wyszedłem z niej. Pocałowałem ją namiętnie w usta i uśmiechnąłem się.
- Harry, mógłbyś ... ? Troszkę ... troszkę mi przeszkadza. - zaczerwieniła się. Zaśmiałem się cicho i wyszedłem z niej. Mini odsapnęła i ułożyła się obok mnie. Objąłem ją ramieniem, a drugą ręką masowałem jej piersi.
- Hazz, jesteś niesamowity. Musimy to powtórzyć. - jęknęła cicho.
- Jestem za ! Mam nadzieję, że ci się podobało. - spytałem.
- Och, pewnie ! - musnęła moje usta.
- Vivi, już jestem ! - usłyszałem krzyki. Lexi spojrzała na mnie przestraszona.
- Harry, to moja mama, schowaj się proszę, do łazienki, zaraz wrócę. - zamknęła mnie w błazience, więc usiadłem w wannie.
- Lexi, już jestem skarbie. - usłyszałem damski głos. - A tobie nie jest za gorąco czasem ? Co tak leżysz ?
- Wiesz mamo, trochę bolała mnie głowa. Zaraz pójdę wziąć prysznic. Mogłabyś wyjść ? - odpowiedziało jej zamknięcie drzwi. Lexi po chwili pojawiła się obok mnie w wannie.
- Zapomniałam o mojej wannie .. Dlaczego ci o niej nie powiedziałam ? - podrapała się po głowie.
- Takie atrakcje to na następny raz misiu. - pocałowałem ją i wyszedłem z łazienki zbierając swoje ciuchy.

*Perspektywa Emmy*
-Ugh... Gdzie jest ten Harry? - wrzasnął Lou kiedy konsumowaliśmy śniadanie. Zachichotałam cicho, a wszyscy spojrzeli na mnie, oprócz Niall'a.
-Awww... Larry. - oboje palnęliśmy w tym samym momencie.
-Dowcipnisie. - skrzywił się lekko, wziął kurtkę i wyszedł na taras. Pokręciłam przecząco głową i posprzątałam po śniadaniu. Stwierdziłam, że muszę się szybko ogarnąć, ponieważ w lodówce świeci pustkami. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Po wysuszeniu pokręciłam je na lokówce. Użyłam pudru i podkładu, a na powiekach namalowałam kreski eyelinerem, usta bezbarwnym błyszczykiem.
-Chłopaki! Śnieg pada! - usłyszałam pisk Liam'a z dołu. Następnie z ust wydałam podobny okrzyk, ponieważ miałam wreszcie okazje nałożyć swoje nowe kozaki.
-Kochanie? Wszystko w porządku? - Zayn zapukał do drzwi łazienki.
-Jak najbardziej misiu. - powiedziałam rozmarzona. Szybko się ubrałam i wyszłam z łazienki. Wzięłam mojego chłopaka za rękę i zeszliśmy do salonu. Siedział w nim już Harry, a Louis robił mu kazanie na temat powrotu do domu. Usiadłam obok Loczka i wtuliłam się w jego tors. Przytulił mnie do siebie i ucałował w skroń. Pachniał damskimi perfumami co wywołało u mnie chytry uśmieszek.
-Lou, kochanie? - powiedziałam słodko.
-Tak marcheweczko?- zmienił ton głosu i wyjrzał na mnie.
-Zamknij już swoją buźkę, proszę.- zatrzepotałam rzęsami, a Harry zaśmiał sie cicho. - Słuchajcie! Już za dwa dni urodziny Lou - zatrzymałam się i spojrzałam na rozbawionego bruneta- oraz święta. - Tym razem wszyscy mieli uśmiechy na twarzach.
-Proponuje dzisiaj posprzątać w domu, zawiesić lampki i ubrać choinkę, a jutro jechać na jakieś zakupy. To jak?
-Zgoda! - odpowiedzieli mi równo i wstali z miejsc.
-Ja i Harry ustroimy dom z zewnątrz. - powiedział podejrzliwie Louieh.
-Tylko nie rób mu już kazań. - ostrzegłam go i przytuliłam Styles'a, który wyraźnie był czym zmartwiony.
-Ale w lodówce nic nie ma! - krzyknął zapłakany Niall.
-Pojadę z Niall'em na zakupy. - rzekłam szybko, zabierając kluczyki i torebkę. Ubraliśmy kurtki i szybko pojechaliśmy do hipermarketu. Horan wyszedł z niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Wziął wszystkie siatki, gentelmen z niego. Gdy wróciliśmy Zayn z Liam'em właśnie przytachali choinkę, a Larry świetnie sobie radzili ze światełkami. Rozpakowaliśmy zakupy i pomogliśmy chłopcom przystrajać choinkę. Wieszaliśmy bombki, łańcuchy i światełka, a chłopcy śpiewali jakieś kolędy. Śmialiśmy się co chwilę z Niall'a.
-Kotku! - Zayn mnie zawołał.
-Tak Misiaczku. - pocałowałam go czule, tęskniłam za tym.
-Powiesisz gwiazdę na czubku. - powiedział i wręczył mi ozdobę.
-Chyba będę potrzebować... - na końcu skróconej wypowiedzi pisnęłam głośno. Malik wziął mnie na barana. Położyłam gwiazdę na czubku choinki, a reszta zaczęła klaskać w dłonie. Zmęczona usiadłam na sofie, a reszta zrobiła to samo. Po chwili jednak wstałam i energicznie zaklaskałam w dłonie.
-Mamy godzinę trzynastą. Jeśli szybko uwiniemy się z sprzątaniem zostanie nam czas na zrobienie ciasteczek! - powiedziałam ochoczo na co Niall od razu wziął się do sprzątania dzięki czemu wszystko lśniło już po piętnastej. W nagrodę, zrobiłam świąteczne ciasteczka. Horan bardzo się ucieszył. Przytulił mnie mocno i pocałował w policzek, a następnie zajął się zajadaniem słodkości. Uśmiechnęłam się i pokręciłam przecząco głową. Zayn przytulił mnie od tyłu, pocałował w rozgrzany kark.
-Kotku, mało czasu ze mną spędzasz... - szepnął do mojego ucha i przyciągnął do siebie.
-Zay, tylko posprzątam. - jęknęłam trochę zmęczona. Pomógł mi, a właściwie to zrobił wszystko za mnie. W nagrodę rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam namiętnie całować. -Jesteś najlepszy. Powinnam Cię nosić na rękach. - zażartowałam, a na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.
-Kocham Cię Ems.- pocałował mnie czule i zaniósł na kanapę w salonie. Nie odrywałam się od jego słodkich ust, które zawsze mnie uspakajały. Siedziałam na nim okrakiem, wtuliłam się w jego ciepły tors.
-Masz zimne ręce. - stwierdził z grymasem na twarzy. Zachichotałam, ponieważ mnie rozśmieszył. Przykrył mnie świątecznym kocykiem, który leżał na sofie.
-Zrobię dzisiaj obiad! - wykrzyknął na cały dom Liam. Trochę nie potrzebnie, ponieważ Niall rzucił się na niego jak dzikie zwierzę. Poczułam wibrację w prawej, tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam szybko telefon do ręki, a na wyświetlaczu zobaczyłam, że moja mama usilnie próbuje się ze mną skontaktować.
-Cześć Mamo. - powiedziałam w wesołym nastroju.
-Hej córeczko. - odpowiedziała ciepło. - Słuchaj... Zbliżają się święta... Wigilie spędzimy u babci, ale moglibyście potem, wraz z Zayn'em przyjść na kolację? - powiedziała szybko i odetchnęła z ulgą. Słychać było, że się stresowała, albo i bała? Sama nie wiem. Uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam do mojego chłopaka.
-Jasne mamo, będziemy. To w środę na czternastą? - spytałam uradowana, Zayn już chciał wiedzieć co się wydarzyło w naszej rozmowie.
-Nam pasuje. Do zobaczenia, kochamy Cię. - szepnęła i chyba uroniła łzę, tak mi się wydaję.
-Też Was kocham. -zdobyłam się na wyznanie i nacisnęłam czerwoną słuchawkę nie przestając się uśmiechać.
-Co się stało? - Malik położył mi swoją zaciekawioną buzię na brzuchu.
-Pójdziemy do moich rodziców na obiad. - dałam mu czułego buziaka. Zawahał się lekko i opuścił głowę na mój brzuch z powrotem wlepiając wzrok w telewizor. Głaskałam jego plecy mrucząc coś pod nosem.
-Stresujesz się, prawda?- spytałam gdy przejmująca cisza panowała w salonie. Chłopak wzdrygnął się i oburzył.
-Co proszę? - spojrzał na mnie zaciekawiony. - No co ty... - prychnął jakby niepewien. Zachichotałam pod nosem i przytuliłam go do siebie.
-Oh głuptasie. - westchnęłam radośnie śmiejąc się jeszcze trochę.
-Ems, Zayn... - wszedł niepewnie Liam. - Mógłbym zaprosić nasze nowe sąsiadki na obiad? Wczoraj źle potraktowałem Samanthę i chciałbym ją za to przeprosić.
-Jasne.- powiedzieliśmy równo z pocieszającymi wyrazami twarzy. W podzięce uśmiechnął się do nas i czmychnął do kuchni.
-Emmo... - wyszeptał Mulat. -Trochę się boję. - wyszeptał w końcu.
-Moi rodzice nie są tacy straszni. - zażartowałam i musnęłam jego policzek. Podniósł sie do pozycji siedzącej i spojrzał mi głęboko w oczy.
-No przecież wiem, ale to w końcu twoi rodzice. - podkreślił dwa ostatnie słowa. - Chce przy nich wypaść idealnie by bez wahania oddali mi swoją córkę. - zaśmiał sie nieśmiało. Przytuliłam go mocno do siebie po raz kolejny i namiętnie pocałowałam.
-Cześć. - dziewczyny weszły do domu. Oderwaliśmy się od siebie i w szampańskich nastrojach poderwaliśmy się z kanapy by przywitać sąsiadki. Pomogłam Liam'owi nakryć do stołu by chwilę potem zasiąść do naprawdę smacznego posiłku.
-Świetnie gotujesz. - przyznała Sam wcinając danie. Uśmiechnęliśmy się do siebie gdy nasz kucharz zapłonął rumieńcem. Zauważyłam, że Harry i Lou siedzą z nadętymi minami choć wyraźnie widać po nich, że posiłek jest wyśmienity. Posprzątaliśmy i wszyscy poszli do salonu, a ja chciałam chwilę pogadać z Hazzą. Usiadłam na blacie i spojrzałam w jego zielone tęczówki przepełnione wściekłością.
-Harry, błagam przestań. - nie mogłam wytrzymać tego smutnego spojrzenia. Spuścił głowę i przetarł oczy. Objęłam go ramieniem, a ten wtulił się w nie. -Kochanie, co się dzieje? - spytałam zatroskana. Spojrzał na mnie załzawionymi oczami.
-Lou... - zaczął zachrypnięty. - Powiedział, że mnie kocha. - skończył szybko. - I to nie jak brata. - był bardzo, ale to naprawdę sekundę od wybuchu żałosnego płaczu. Chwyciłam mocno jego dłoń, wzięliśmy kurtki i szybko wyszliśmy z domu. Kiedy znaleźliśmy się w parku, usiedliśmy na ławce.
-Harry... - zaczęłam, ale nie dano mi skończyć.
-Ja też go kocham Ems! Ale teraz zjawiła się także dziewczyna, gdybym wcześniej mu wyznał. - miał wyrzuty sumienia, a mnie zaintrygowała dziewczyna.
-Powiadasz, że dziewczyna? - rzekłam trochę podejrzliwie.
-Nie lubisz jej.
-Lexi...? - znałam tą odpowiedź, od zawsze mu się podobała. Potwierdził ruchem głowy, był niezwykle zdziwiony. - Słyszałam, że się zmieniła. Jeśli jesteś z nią szczęśliwy to wspaniale. - mruknęłam i przytuliłam się do Harry'ego. -Ale co z El?
-Nie wiem... - prychnął i westchnął ciężko.
-Myślę, że musicie porozmawiać. Chcesz żebym była przy tym? - splątał moją dłoń ze swoją.
-Uwielbiam Cię Emmo. - uśmiechnął się niebywale pięknie.
-Ja Ciebie też kocie. - zaśmiałam się i dźgnęłam jego wyrzeźbiony brzuszek. Pocałował mnie w czoło i wstał, ciągnąć mnie za sobą.
-Mamy gości, a w dodatku nic im nie powiedzieliśmy. - wytłumaczył się ze swojego zachowania. Wzięłam go pod rękę i ucięliśmy sobie miłą pogawędkę na temat Niall'a i Jessi. Stwierdziliśmy, że pasują do siebie i powinni tworzyć zgraną parę.

CZYTASZ=ZOSTAW KOMENTARZ ROBACZKU : * Mamy już trochę pomysłów na nowy blog ;) Sylwia i Oliwia xx

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 32

*Perspektywa Harry'ego*
Wyszliśmy z Lexi z kina trzymając się za ręce. Uśmiechała się do mnie nieziemsko cały czas nadając jak trajkotka. Zatrzymałem się na chwilę i odwróciłem w jej stronę. Stanęła na przeciw mnie zdziwiona i spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczkami. Złapałem ją za pupę i podniosłem tak, by mogła opleść moje ciało nogami. Kiedy już to zrobiła wplotła swoje zgrabne paluszki w moje loki. Uśmiechnąłem się do niej.
- Chcę cię mieć na zawsze Mini. - szepnąłem jej do uszka.
- Będziesz mnie mieć. - odpowiedziała i wpiła się w moje usta. Zwinnie wtargnęła ze swoim języczkiem do mojej buzi i smyrała mnie po podniebieniu. Delikatnie ścisnąłem jej pośladki, na co uśmiechnęła się i lekko podskoczyła. Przycisnąłem jej ciało do siebie, tak, że stykaliśmy się w każdym możliwym miejscu. Po kilku minutach oderwałem się od dziewczyny, a ona delikatnie zsunęła się z moich objęć. Splotła nasze dłonie, stanęła na paluszkach i musnęła szybko moje usta. Uśmiechnęła się promiennie ukazując swoje bialutkie ząbki. Ruszyliśmy spod kina i zaczęliśmy rozmowę, co robimy dalej.
- Może ... wpadniesz do mnie ? Zjemy kolację, obejrzymy film .. - zaczęła "chodzić" palcami po mojej klatce piersiowej.
- W sumie to dlaczego nie ? - objąłem dziewczynę w pasie i weszliśmy do mieszkania Lexi. Zegarek wskazywał godzinę 18.27. Przygotowaliśmy sałatkę i spaghetti, wyciągnąłem z szafki wino półwytrawne, kieliszki, talerze i sztućce. Na stole rozłożyłem piękny, czerwony obrus i postawiłem wazon z kwiatami. Mini nałożyła do miski sałatkę, spaghetti, rozłożyła naczynia i postawiła wino. Podszedłem do niej powoli i obejmując od tyłu, obróciłem w swoją stronę. Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w usta. Lexi zaczęła chichotać i pobiegła na górę. Ruszyłem za nią, lecz była szybsza. Zamknęła drzwi od pokoju i śmiała się w niebo głosy.
- Lexi, skarbie, otwórz proszę. - mówiłem pukając w drzwi.
- A co za to dostanę ? - usłyszałem cichutki chichot.
- Co tylko zechcesz .. - powiedziałem rozmarzony. Usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza, a po chwili głowę Mini. Szybko wtargnąłem do środka rzucając ją na łóżko. Usiadłem na niej, a ona spojrzała na mnie z miną zbitego psiaczka.
- Miała być nagroda, a ty na mnie siedzisz. Ciężki jesteś. - odparła.
- Przyzwyczajaj się kocie. - mruknąłem i zacząłem całować ją po szyi. Dziewczyna mruczała cicho, a mnie dawało to jeszcze większą satysfakcję. Doszedłem do jej ust, więc teraz na nich się skupiłem. Języki toczyły ze sobą walkę, jeden napierał na drugi. Przygryzłem dolną wargę jej ust i uśmiechnąłem się. Wstałem z Lexi i otrzepałem swoje ubrania.
- To co ? Kolacja czeka. - powiedziałem wesoło i ujrzałem w oczach mojej małej rozczarowanie, niezadowolenie. - Hm .. ? Coś nie tak ? Wiesz .. sama proponowałaś kolację, miałem inny pomysł. - zaśmiałem się i oparłem o futrynę drzwi.
- Przecież wiesz co miała oznaczać ta chwila zastanowienia po obejrzeniu filmu. Palant. - klepnęła mnie w ramie i wyszła. Zeszedłem za nią do kuchni, siedziała przy stole. Stanąłem za jej krzesłem i oplotłem ją rękoma.
- Później to dokończymy skarbie. Zjedzmy kolację. - przygryzłem płatek jej ucha i pocałowałem ją w głowę. Zasiadłem naprzeciw niej i ujrzałem uśmiech na jej twarzy. Także się uśmiechnąłem i otworzyłem butelkę z winem.

*Perspektywa Jessicy*
Wczoraj pierwszy raz zobaczyłam nasz dom. Wcześniej nasza mama wszystko uzgodniła i nie miałyśmy nic do powiedzenia. Wiem, że moja mama ma świetny gust. Przecież odziedziczyłyśmy go po niej. Gdy weszłam przez czarne drzwi frontowe oniemiałam z wrażenia. Dom był może mały, ale przytulny i doskonale urządzony. Tak nowocześnie. Szybko pobiegłam do sypialni. Prowadziły do niej kręte schody i pierwsze drzwi po lewej. Miały złotą klamkę i napisane było na nich "JESSICA". Uśmiechnęłam się sama do siebie i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się najpiękniejszy pokój jaki kiedykolwiek widziałam. Biały i czarny to połączenie dwóch kolorów przeze mnie ubóstwianych. Wbiegłam na przeciwko, do pokoju Sam. Był on urządzony w jej stylu. Uśmiechnęłam się do niej.
-I jak Ci się podoba? - spytała i pierwszy raz od pięciu minut zamknęła buzie.
-Jest wspaniale!- rozmarzona opadłam na jej miękkie łóżko.
-To ja miałam pierwsza je wypróbować! - pisnęła skacząc na nie tuż obok mnie.
-Auuu... Słoniu, schudnij! - wrzasnęłam i zeszłam na dół. Nie można było powiedzieć o naszej chałupie jak o skromnej chatce. To jest coś naprawdę cudownego. Wielki salon połączony z kuchnią i jadalnią. Powiem szczerze, więcej nam nie potrzeba. Zasiadłam na wielkiej sofie przed telewizorem i skakałam po kanałach. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdobyłam się na głośne "JUŻ IDĘ" i podniosłam swój kuferek z wygodnej, skórzanej rogówki. Gdy otworzyłam drzwi ujrzałam skrępowanego Niall'a.
-Cześć Jessi. Chciałem Cię... - miał dokończyć, ale ujrzał wnętrze naszej willi. - Wow. Macie zarąbiste mieszkanie... - zaśmiałam się i zamknęłam za nim drzwi.
-Tak, Niall. Mi Ciebie też jest miło widzieć. - poklepałam go po ramieniu.
-Ehh... Chciałem Cię spytać czy nie dałabyś się zaprosić na jakiś film, dzisiaj? - spytał z nadzieją. Chwilę się zastanowiłam i zaprzestałam krępującej ciszy.
-A może zostaniemy tu? Jestem trochę zmęczona podróżą, ale chętnie obejrzę z tobą jakiś film. - puściłam do niego zalotnie oczko, a ten uśmiechnął się szeroko i mocno mnie przytulił. Poszliśmy do kuchni po Whiskey i jakieś przekąski. Potem przyszedł czas na wybranie właściwego filmu. Zdecydowaliśmy się obejrzeć komedię romantyczną, pod tytułem "Sylwester w Nowym Jorku". Włożyłam płytę z ów filmem do odtwarzacza DVD i usadowiłam się wygodnie, obok Horana. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Chyba rozumieliśmy się bez słów, tak po prostu. Uwielbiam kiedy się wygłupia. Przykładem jest dzisiejszy wybór przekąsek na nasz "seans" filmowy. Po chwili położyłam głowę na jego kolanach. Chwycił moją dłoń i splątał nasze palce. Boże, my już zachowujemy się jak para! Szybko się otrząsnęłam i wstałam na równe nogi.
-Gdzie idziesz? - spytał rozmarzony, nadal trzymając nasze ręce w uścisku.
-Do toalety. - wymusiłam sztuczny uśmiech i czym prędzej pomaszerowałam do łazienki. Stanęłam przed wielkim lustrem, które się tam znajdowało. - Wow. Łazienka też niczego sobie. - powiedziałam sama do siebie. Puściłam strumień lodowatej wody w kranie i zanurzyłam w niej ręce. Następnie przemyłam sobie twarz po czym szybko ją wytarłam mięciutkim ręczniczkiem. Wymusiłam na twarzy uśmiech i dołączyłam do kolegi. No i świetnie... Znów będę się zadręczać kim właściwie dla mnie jest?! To jest chyba miłość od pierwszego wejrzenia. Muszę to skończyć...
Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka Niall'a telefonu. Spojrzał na mnie przepraszająco i odebrał. Okazało się, że musi iść popilnować swojego synka, ponieważ jego babcia musi wyjść w ważnej sprawie. Dzięki Bogu!
-Dziękuje Ci Jessi. - uśmiechnął się do mnie i mocno mnie przytulił. Już miałam dać mu buziaka w policzek kiedy odwrócił głowę i nasz usta się zetknęły. Zrobiło mi się strasznie głupio, ale chłopak odwzajemnił pocałunek. To było coś pięknego, chyba najlepszego co spotkało mnie w życiu. Czułam jakby wszystkie wskazówki zegarów się cofały, jakby czas nie miał znaczenia. Czułam, że jesteśmy sami, tylko my.
-Tak... Dziękuje Niall. - wysapałam kiedy się od siebie odkleiliśmy. Obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem na całej kuli ziemskiej, a pode mną ugięły się kolana. Chyba to wyczuł, ponieważ złapał mnie w tali i czule pocałował i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz.
-Wow. Jessico, pierwszy dzień?! - zaśmiała się Sam. Spojrzałam na nią "spod byka" i ominęłam, szybko biegnąc do swojego pokoju. Wzięłam pidżamę po czym poszłam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam włosy, które potem zaplotłam w długiego warkocza i ułożyłam się w łóżku. Nie spałam calutką noc myśląc o wieczornym incydencie. Koło godziny dziewiątej postanowiłam się zwlec z łóżka i posprzątać po wczorajszym. Gdy na dole wszystko ogarnęłam zadzwonił dzwonek do drzwi. W najskrytszych modlitwach błagałam żeby to nie był on. Bóg mnie wysłuchał! Kurier.
-Może pani podejść ze mną do samochodu, dam paczkę? - był przystojny i miły. Od razu się zgodziłam. Oczywiście zapomniałam, że mam na sobie pidżamę i nie jesteśmy w Californi, ale było ciepło, prawię piętnaście stopni w grudniu to chyba jakieś anomalia w Londynie, prawda? Nie ważne. Chłopak dał mi paczkę i cudnie się do mnie uśmiechnął opowiadając jakiś żart. Zaśmiałam się, choć wcale go nie rozumiałam i pożegnałam gorącym uśmiechem. Zrobiłam w tył zwrot z paczuszką, ale jeszcze obejrzałam się do tyłu. Ujrzałam całą piątkę na balkonie. Gapiących się prosto na mój tyłek. Postanowiłam sie z nimi jeszcze trochę podroczyć i "przypadkowo" upuściłam paczkę. Usłyszałam głośne "JEZU CHRYSTE" i próbowałam powstrzymać chichot. Zgrabnie wypięłam pośladki i sięgnęłam po to co upuściłam.
-Ona jest gorąca ! - krzyknął Lou. Pokręciłam przecząco głową i zniknęłam za czarnym drzwiami domu.
-O cześć.. To dla mnie! - krzyknęła Samantha zbiegając ze schodów. O mały włos, a by się zabiła.
Z pudełka wyjęła jakieś szpilki, nie interesowało mnie to za specjalnie. Ubrała je od razu. Z naszego salonu zrobiła wybieg i chyba przechodziła go z dziesięć razy. Ja w tym czasie przygotowałam nam śniadanie.
-Daj sobie siana! - parsknęłam w końcu. Usiadła obok mnie, przy stole i grzecznie zjadła swoją porcję. Nawet posprzątała. Jakiś przełom nastąpił w jej życiu....

CZYTASZ = KOMENTUJ ;) Mam jedno pytanie... Czy jakbyśmy skończyły tego bloga, czytalibyście kolejne opowiadanie ? Piszcie ! <3 Oliwia i Sylwia xxx

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 31

*Perspektywa Emmy*
Bez niej wszystko staje się trudniejsze. Powiedzieliśmy jej mamie, zareagowała dość dziwnie. Powiedziała, że to ona załatwi wszystkie sprawy pogrzebowe, jeśli oczywiście będzie taka możliwość, ponieważ ponoć pociąg był tak zmasakrowany, że z ludzi jadących w nim zostały tylko szczątki. To okropne i ciężkie do pojęcia. Liam bardzo się zmienił, przy byle jakiej okazji płacze, ale nie odchodzi. Nie zamyka się w swoim świecie, jest czuły. Chyba przyzwyczaił się do tych kłótni i wyjazdów Megan. My wszyscy jeszcze nie pojmujemy co tak naprawdę się stało. Wyszłam na balkon, z którego mamy piękny widok na cały Londyn i widzimy także co dzieje się przed domem i na uliczkach, na których jest wybudowany. Ledwo co zapaliłam papierosa, chłopcy dołączyli do mnie. Zayn przyniósł ciepły koc i siadając obok mnie, przykrył nas. Za chwilę pod willę obok przyjechał czarny Lexus. Wszyscy przyglądaliśmy się temu kto z niego wysiądzie. Po chwili zobaczyliśmy dwie brunetki. Na oko osiemnaście lat, jedna trochę wyższa od drugiej.
-Na bank modelki. - powiedziałam pewnie, a chłopcy z otwartymi buziami pokiwali głowami na znak zgody. Tylko Zayn nie ślinił się na ich widok. - Co kotu?- ujęłam jego twarz w dłonie. - Nie chcesz pooglądać sobie super lasek z dobrymi warunkami? - spytałam z wyczuwalną ironią w głosie. Pocałował mnie czule i mocno do siebie przytulił.
-Mam ją w swoich ramionach. Jest dostatecznie piękną i ma wszystko na swoim miejscu. - szepnął mi do ucha, a ja zapewne strzeliłam buraka. Wróciłam wzrokiem do dwóch pięknotek wypakowujących walizki z samochodu. Spojrzałam na chłopaków jak na idiotów i wstałam z miejsca. Wzięłam Liam'a za rękę i wyciągnęłam w stronę tych dziewczyn.
-Co ty wyprawiasz Emmo? - spytał skrępowany.
-Cześć jestem Emma. - wyciągnęłam rękę do niższej brunetki i uśmiechnęłam się lekko.
-A ja Jessica, miło Cię poznać. - na pierwszy rzut oka była bardzo słodka i przyjazna.
-Ja Samantha, szybsza o 6 minut. - zachichotała, a jej siostra dała jej sporego kuksańca w bok na co się zgięła. Również uścisnęłam jej dłoń i żenująco spojrzałam na zawstydzonego Liasia.
-Aha... A to Liam, bardzo chcę wam pomóc nieść walizki. - uśmiechnęłam się sztucznie do niego.
-A t-tak... - podrapał się po głowie i chwycił torbę od dziewczyny. Niechcący dotknął jej wierzchu dłoni. - O b-boże przepraszam! - skompromitował się, ale dziewczyna poklepała go po ramieniu i uśmiechnęła się czule. - Nic się nie stało Li. - musnęła jego policzek, a ten co mało nie posikał się z zachwytu. Gdy już w końcu dały mu klucze, szedł zadowolony.
-Przepraszam Was za niego, po prostu ostatnio dużo dzieje się w jego życiu. - powiedziałam głośno wzdychając.
-Rozumiem go. Mój chłopak ostatnio zginął, jechał pociągiem do Liverpool'u i nie dojechał... - powiedziała podobnie do mnie.
-Jego dziewczyna zginęła tak samo. - powiedziałam zapalając papierosa.
-Naprawdę? - spojrzała na mnie nie dowierzając. Pokiwałam głową na ,,tak" i poczęstowałam dziewczyny papierosami. Wzięły i ślicznie podziękowały. Zaraz usłyszałyśmy głośne chichoty i jęknięcia.
-Przepraszam Was na chwilę. - powiedziałam uśmiechając się miło po czym z miną mordercy skierowałam się w stronę domu. Gdy stanęłam przed furtką, wybiegło na mnie ,,tornado".
-Ems! On mnie bije! - pierwszy wpadł na mnie Niall biorąc na ręce.
-Niall! Pojebało Cię?! - wrzasnęłam. Postawił mnie grzecznie na ziemię. -Zachowywalibyście się. - prychnęłam i poszłam przedstawić ich dziewczyną. Horankowi wpadła w oko Jessica. Było to wyraźnie widać po jego mordce.
*Perspektywa Liam'a* 
Zaniosłem walizkę Samanty i Jessici do ich mieszkania. Będą mieszkać obok nas ! Już ze mną flirtuje, muszę się ogarnąć. Przecież niedawno straciłem dziewczynę, tak nie może być. Postawiłem bagaże w przedpokoju, przy wejściu do salonu. Ich domek był mniejszy niż nasz, lecz całkiem przytulny, urządzony w nowoczesnym stylu oczywiście. Prędko wyszedłem z mieszkania i zamknąłem je na klucz. W salonie, u nas w domu, siedzieli wszyscy, łącznie z nowo poznanymi koleżankami. Nieśmiało wszedłem do pomieszczenia i usiadłem na wolnym fotelu. Chłopcy z oczami wlepionymi w Jessicę, która opowiadała skąd przyjechały, słuchali jej opowieści. Jakoś nie byłem zainteresowany. Bawiłem się dłońmi, a przed oczami pojawił mi się obraz mojej Megan, kiedy powiedziała mi, że wyjeżdża. Moje oczy natychmiast wypełniły się łzami.
- Liam, wszystko dobrze ? - usłyszałem troskliwy głos Samanty.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - jęknąłem i ruszyłem w kierunku swojego pokoju. Słyszałem jeszcze krzyki Emmy i Niall'a, lecz nie zważyłem na nie. Popędziłem do pokoju i od razu zacząłem płakać. Jak to możliwe, że osoba, która była dla mnie jedną z najważniejszych w życiu mnie zostawiła ? Obiecała mi, że wróci, obiecała. Przecież obietnic się dotrzymuje, a ona tego nie zrobiła. Ale to nie jej wina. Dlaczego pozwoliłem jej odejść ? Mogła być tu teraz z nami, chłopcy na pewno by jej wybaczyli, ona też jest człowiekiem, każdy popełnia błędy. Teraz już jest za późno, już nic nie mogę zrobić. Położyłem się na łóżku i skierowałem swój wzrok na tapetę na moim telefonie. Megan i Philip. Mimo, że nie byłem jego ojcem, kochałem go jak własne dziecko. Ale przecież mogę go odwiedzić kiedy tylko będę chciał, a Megan .. Megan już nie. Drzwi do pokoju otworzyły się. Nie wiem kto w nich stanął.
- Liam, przepraszam cię. Wiem co czujesz, uwierz mi. - czyli to Samantha.
- Nie, nic nie wiesz ! Nie wiesz jak to jest, kiedy zostawia cię najważniejsza osoba w życiu ! Nie masz pojęcia. - mówiłem zrezygnowany.
- Mylisz się. Jestem w tej samej sytuacji. Mój chłopak zginął w wypadku, tym samym co twoja dziewczyna. - powiedziała Sam i usiadła obok mnie na łóżku. Zbliżyła się do mnie i dotknęła wnętrzem swojej dłoni mojego policzka. - Tak będzie lepiej Li. Dla ciebie i dla mnie. - przysunęła się do mojej twarzy i chyba chciała mnie pocałować, leczo odsunąłem się.
- Przepraszam. Jestem zajęty. - powiedziałem i wstałem z łóżka.
- Przecież Megan już nie ma i nie będzie. - odparła.
- Będzie, zawsze będzie ! Tutaj. - dotknąłem ręką swojej piersi z lewej strony. - Zawsze będzie. - szepnąłem i wyszedłem z domu. Skierowałem się do mieszkania mamy Megan. Chciałbym zobaczyć się teraz z Philip'kiem. Zapukałem ostrożnie do drzwi, a w nich pojawił się brat Meg.
- Ym .. Cześć. Jestem Liam. - wyciągnąłem dłoń w stronę Chris'a. - Chciałbym .. czy mógłbym zobaczyć się z Philip'kiem ? - zapytałem cicho.
- Cześć, Chris. Jasne, zapraszam. - odparł bez emocji. Wszedłem na górę, do pokoju, który wskazał mi Chris. Mały leżał w łóżeczku. Wyciągnąłem go z kojca i usiadłem na krześle. Spojrzałem w jego oczy, które były koloru oczu Niall'a. Przytuliłem malucha z całej siły. Wtedy poczułem zapach Megan. Moje oczy znów zaszły się łzami. Ucałowałem główkę Philip'ka i odłożyłem go do łóżeczka. Pożegnałem się z domownikami i wróciłem do siebie. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Zauważyłem, że w domu znowu nie ma Harry'ego. Usiadłem na kanapie obok Niall'a i Lou. Blondynek objął mnie ramieniem i przytulił. Wtuliłem się w jego ramiona i zamknąłem oczy, próbując jeszcze raz ogarnąć całą sytuację.

*Perspektywa Alexandry*
Od paru tygodni, potajemnie, spotykam się z Harry'm. To naprawdę wspaniały i wartościowy chłopak. Jest inni niż wszyscy. Zawsze mnie pocieszy, a czasami zasmuci się wraz ze mną. Jest romantyczny, robi wszystko by mnie uszczęśliwić. Chyba moge powiedzieć, że Go kocham, ale nie tak jak wszystkich, moich uprzednich chłopaków. Wtedy byłam inna, nawet nie potrafię sobie tego przypomnieć, nie chce. Rozmyślanie te przerwał mi dzwonek do drzwi..
-Kto to może być? - pomyślałam i odstawiłem kubek z ciepłym napojem na stolik. Włożyłam puchate, różowe kapcie i poszłam otworzyć. W moich drzwiach stanął Harry. Od razu czule wpił się w moje usta. Szybko wpuściłam go do środka i spojrzałam na niego przenikliwie.
-Nie widzisz jak ja wyglądam! - trochę zezłościłam się pokazując mu swoją jasnoróżową pidżamkę w różnego rodzaju słodkości.
-Wyglądasz... - chwilę się zastanowił i oblizał usta. Chciał już coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
-Nie chce wiedzieć co świńskiego wymyśliłeś. - przewróciłam oczami, a ten się zaśmiał i wręczył mi pudełko czekoladek. - Będę gruba, ups o nie! Już jestem! - burknęłam niezbyt zadowolona.
-Przestań! -wrzasnął, aż odskoczyłam. Spojrzałam na niego trochę przestraszona. Podbiegłam do niego i mocno się w niego wtuliłam. Był wściekły. -Dla mnie byłabyś piękna nawet najgorszych ciuchach jakie kiedykolwiek ktoś uszył. Jesteś dla mnie idealna, rozumiesz? - ujął moją twarz w dłonie i spojrzał głęboko w moje wnętrze. Moje oczy się zaszkliły. Spuściłam głowę i ponownie się w niego wtuliłam.
-Przepraszam Harreh, nie chciałam. - jęknęłam przez łzy.
-Mins, nie płacz. - otarł moje łzy i biorąc mnie na ręce zaniósł do salonu. -Mam do Ciebie bardzo ważne pytanie... - spojrzał mi w oczy sadzając na kolanach.
-Jestem gotowa. - zasalutowałam co wywołało u niego stłumiony chichot.
-Jesteś gotowa by zostać tylko moja? Gotowa na różnego rodzaju komentarze? - spytał bardzo odważnie. Po chwili ciszy odkaszlnęłam.
-Tak Harry. - byłam tego pewna. Uśmiechnął się słodko po czym pocałował mnie namiętnie. Wepchnęłam swój język do jego ust, odwzajemnił ruch.
-Kocham Cię Mini. - szepnął prosto w moje usta.
-Ja Ciebie też kocham. - znów się pocałowaliśmy. Całowaliśmy się bardzo namiętnie jeszcze przez jakieś piętnaście minut.
-Ubieraj się, zabieram Cię gdzieś. - dał mi klapsa w pupę. Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Związałam ręce wokół jego szyi.
-Chyba nie jestem jeszcze na to gotowa Harry... - wbiłam wzrok w podłogę.
-Nie jesteś gotowa na to by pójść do kina? - spytał zdziwiony. Zachichotałam i szybko pobiegłam na górę by się ogarnąć. Rozczesałam włosy. Przypudrowałam nosek, oczy podkreśliłam ciemną kredką, a usta pomalowałam różowym błyszczykiem. Ubrałam różową spódniczkę, ciemny podkoszulek, który włożyłam do środka spódniczki i marynarkę. (klik) Poprawiłam jeszcze włosy i włożyłam buty po czym zeszłam na dół.
-Harry!
-Już... WOW - westchnął przygryzając dolną wargę. Dźgnęłam go palcem w brzuch po czym wyszliśmy. Objął mnie w pasie kładąc dłoń na moim pośladku. Przymrużyłam oczy i spojrzałam na niego. Pocałował mnie tylko czule.
-Kochanie?
-Tak? - spojrzał na mnie uśmiechając się słodko.
-Masz mój błyszczyk na ustach. -zaśmiałam się i starłam go opuszkami palców.
-To bardzo dobrze. - przyciągnął mnie do siebie i znowu pocałował.


Jessica i Samantha Segeth (18 lat)
Kolor oczu, cery i włosów:
brązowe, ciemna karnacja, brunetki
Wzrost i waga: Sam - 175 cm 48 kg, Jessica - 170 cm 40 kg
Miejsce i data urodzenia: California, USA, 30 czerwca 1994r.
Wyróżniają się: są bliźniaczkami, jednak bardzo się od siebie różnią. Mają wytatuowane swoje imiona na nadgarstkach.
Samantha urodziła się 6 minut wcześniej od swojej siostry. Obie jednak mają swoje zajęcie w branży modelingu. Ich rodzicielka była modelką, a ojciec jest projektantem mody. Mają jeszcze starszego brata i dwie siostry. Sam jest sprytna, wesoła i lubi zabawę. Jess natomiast jest szarą myszką, lecz pełną energii i dobrego samopoczucia każdego dnia. Są ze sobą bardzo zżyte i kochają się. Przeniosły się do Londynu, ponieważ dostały propozycje od tamtejszej agencji. Lubią imprezować. W Californi robiły to często, lecz w Wielkiej Brytanii muszą zacisnąć pasa ze względu na nową pracę i szkołę. Zamieszkały na przeciwko domu chłopców. Będą chodziły na tę samą uczelnie co oni. ( Smantha z lewej, Jessica z prawej)


Dużo się działo, nie powiem, że nie. Co dalej z Sam i Jessi? Spustoszą życie chłopców, a może wyleczą ich złamane serca? Dowiecie się wkrótce skarby ! : * CZYTASZ=SKOMENTUJ Sylwia i Oliwia xx

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 30

*Perspektywa Emmy*
Wszyscy siedzieli jak zaczarowani. Nie wiedziałam co mam robić. Przesadziłam, to moja wina. Starłam strużki czarnych łez spływających po moich policzkach i szybkim choć trochę chwiejnym, krokiem wyszłam przed dom, ale jej już nie było. Usiadłam na schodach chowając twarz w dłoniach i zaczęłam płakać rzewnymi łzami. Ręce bardzo mi się trzęsły, ale nie przeszkadzało mi to w wyjęciu z kieszeni paczki papierosów i w zapaleniu jednego z nich. Zaciągałam się nikotynowym dymem mocno zaciskając powieki. Zza moich pleców można było usłyszeć szloch. Odwróciłam się i zobaczyłam zapłakanego Irlandczyka.
-Ona wróci, spokojnie Ems. - wyjąkał siadając obok mnie i przytulając się do mnie.
-Nie Niall, to moja wina. - szepnęłam powstrzymując cieknące łzy. Pokiwał przecząco głową.
-To jej decyzja, tyle że Liam jest teraz w nie najlepszym stanie. - jęknął kładąc się wygodnie na moich kolanach. Patrzeliśmy tak w gwiazdy dobre półgodziny. Nie odzywaliśmy się, po prostu spędzaliśmy ze sobą czas. Bardzo lubię Niall'a, czasami przypomina mi Megi. Może w jakiś sposób mi ją zastąpi? Nie, jej się nie da zastąpić. To wszystko przeze mnie. Może to ja powinnam zniknąć z ich życia?
-Chodźcie, jest kolacja, a poza tym wyziębicie się. - ostrzegł nas Harry. Niechętnie podnieśliśmy się z zimnej posadzki i skierowaliśmy do domu. Przy stole panowała grobowa cisza.
-Ja chyba wrócę do swojego domu. - rzekłam przerywając słyszalny szum wiatru. Chłopcy puścili sztućce z rąk.
-Weź sobie jaj nie rób. - palnął Lou.
-Emmo, nie możesz. - rzekł smutno Liam.
-Jestem wam tu potrzebna? - spytałam jakby z niechęcią.
-Bardzo! -odrzekli chórem. Uśmiechnęłam się nikle i podziękowałam za posiłek odchodząc od stołu. Właściwie tylko rozciapałam jedzenie, nic więcej. Udałam się do łazienki w celu napuszczenia sobie do wanny gorącej wody. Po niecałej godzinie wyszłam z pomieszczenia w kusej piżamce. Malik uśmiechał się do mnie znacząco i mocno przywarł do mnie swoim ciałem.
-Mieliśmy jechać do Bradford. - szepnął do mojego ucha.
-Przepraszam Zayn. - odpowiedziałam trochę zawstydzona.
-Chcesz jechać jutro? - spytał wesoły.
-Może nie zostawiajmy ich samych na święta, dobrze? Na ferie zimowe pojedziemy. Zgoda? - pokiwał głową na ,,tak" i przytulił się do mnie. Po chwili, zmęczeni, zasnęliśmy.
Obudziłam się strasznie obolała i jakby czymś przygnieciona. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam Liam'a przytulonego do mnie. Wyglądał tak słodko, że nawet nie byłam zła. Zayn'a nie było w łóżku.
-Zazdrośnik- pomyślałam i ostrożnie wyszłam z łóżka żeby nie obudzić naszego gościa. Z gracją zbiegłam po schodach prosto do kuchni. Malik siedział tam popijając kawę i paląc papierosa. Spojrzałam na niego unosząc brwi. Szybko zgasił peta i zamknął okno. Uśmiechnęłam się do niego i zaparzyłam sobie kawę. Objął mnie w tali i wtulił się w moje plecy.
-Zmęczony? - zapytałam.
-Na tobie Liam leżał, a mnie spychał z łóżka. - rzekł zbulwersowany. Zachichotałam melodyjnie i pocałowałam Mulata prosto w usta. Uśmiechnął się lekko i poszedł na górę się ubrać. Kiedy wrócił ja też poszłam się ogarnąć. W naszej sypialni już nie było Liam'a więc swobodnie paradowałam tam w samej bieliźnie. Nagle wstąpił, chyba czegoś zapomniał.
-Boże Emmo! Przepraszam, ja... Ja... Wejdę za chwilę. - krzyknął szybko zakrywając oczy i szybko wychodząc. Zaśmiałam się i okryłam swoje ciało mięciutkim ręczniczkiem.
-Liaś? - wychyliłam głowę zza drzwi. Chłopak stał obok i nadal zakrywał oczy.
-Hymmm? - odkrył jedno patrząc na mnie. Był bardzo zestresowany i zawstydzony.
-Czegoś zapomniałeś?- pociągnęłam go za koszulkę.
-Bluzy. - uśmiechnął się niepewnie i zabrał ubranie. Przytuliłam go mocno do siebie i wyszedł. Wbiegłam pod prysznic i umyłam włosy, które zaraz po tym wysuszyłam i wyprostowałam. Ubrałam się w to. Umalowałam eyelinerem i bezbarwnym błyszczykiem oraz nałożyłam cieniutką warstwę fluidu. W salonie siedzieli już wszyscy.
-Może pójdziemy do kina? - spytałam opierając się o framugę drzwi.
-MOVIE 43! - krzyknął Lou i Hazz jednocześnie. Uśmiechnęłam się do nich uroczo, a oni zaczerwienili swoje policzki.
-Awww. Larry. - szepnął słodko Niall i przytulił się do obu chłopaków, którzy wcale nie protestowali.
-Jak dla mnie może być. - rzekłam wkładając czarną, skórzaną kurtkę. Reszta poszła w moje ślady i już po 15 minutach staliśmy w krótkiej kolejce po bilety.
-Ale potem pójdziemy na pizzę, dobrze Ems? - Niall się do mnie przyczepił i słodko uśmiechnął. Zaśmiałam się melodyjnie, ponieważ mój chłopak miał minę mordercy, a Irlandczykowi to nie sprawiało kłopotu.
-Dobrze kochanie. - te słowa skierowałam do blondaska. Gdy zakupiliśmy bilety Niall pobiegł kupić popcorn i colę. W sali kinowej obrzeżał się wszystkim czym się dało. Zayn wziął mnie na kolana i co chwilę całował moją szyję.
-Przestań. - szepnęłam gdy zrobił to już chyba po raz setny.
-Wyjdziemy do łazienki? - spytał przygryzając płatek mojego ucha. Podniecił mnie swoimi zalotami, więc czym prędzej weszliśmy do łazienki. Od razu zabrał się za moją przyjaciółkę. Jeszcze nigdy, nikt nie dogodził mi tak wspaniale. Kończąc, zmysłowo oblizał wargi i chciał wyjść, ale ja pociągnęłam go za nadgarstek. Skierował ku mnie pytające spojrzenie.
-Muszę Ci się odwdzięczyć. - rzekłam kucając przed nim. Rozpięłam jego rozporek i zsunęłam spodnie wraz z bokserkami do kostek. Wzięłam w dłonie już lekko twardego penisa mojego chłopaka i jeździłam po nim językiem. W końcu włożyłam go do ust tak daleko, że ciężko było się nie zadławić. Zayn jęczał głośno, ledwo co stał na nogach. Po niecałych pięciu minutach spuścił mi się do buzi. Wszystko grzecznie połknęłam i wstałam z kolan. Miał oczy jak monety o najwyższym nominale, a wargi rozchylone. Przymknęłam je wpychając język do jego jamy ustnej. Oddał mi pocałunek, pogłębiając go. Zapiął spodnie i wyszliśmy z łazienki, wcześniej myjąc ręce. Splątał nasze palce i uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Ems, nie wiem jak ty to zrobiłaś. - wysapał jeszcze zmęczony naszymi pieszczotami. Uśmiechnęłam się do niego nikle i wyszukałam wzrokiem chłopców w tłumie. Dawali fankom autografy i robili sobie z nimi zdjęcia.
-Idź. - powiedziałam do Zayna i puściłam jego rękę. Stanęłam blisko ściany by poczekać na chłopców. Zerknęłam na ekran białego iPhona. Żadnego połączenia, żadnej wiadomości od Megan. Nic.

*Perspektywa Megan*
Mój plan uległ zmianie. Postanowiłam odwiedzić wujka Sam'a w Liverpool'u. Słyszałam, że ostatnio u niego nie za dobrze, więc pomyślałam, że może mogłabym mu jakoś pomóc. Stojąc na dworcu napisałam do Liam'a krótką wiadomość.
Cześć kochanie. Piszę do ciebie już chyba ostatnią wiadomość. Wyjeżdżam do wujka, do Liverpool'u. Gdybyście chcieli zobaczyć się z Philip'kiem, jest u mojej mamy. Pozdrów wszystkich. Kocham cię, twoja Megan. 
Nacisnęłam "wyślij" i schowałam telefon do kieszeni. Poinformowano mnie o tym, iż mój pociąg przyjechał właśnie na peron. Wykupiłam bilet i od razu usadowiłam się wygodnie na miejscu już w pociągu. Kilka minut po odjeździe pociągu dostałam wiadomość od Sam'a.
Megan, jestem właśnie w Warrington. Z tego co wiem, twój pociąg tędy przejeżdża. Gdybyś mogła wysiąść tutaj na stacji, od razu bym cię zabrał. Szybciej byli byśmy w domu. Czekam na dworcu w Warrington ! Pozdrawiam, Sam. 
Uśmiechnęłam się do ekraniku i odpisałam wujkowi na wiadomość. Wyciągnęłam z torebki gazetę, którą ostatnimi czasy "podarowała" mi Emma. Przeczytałam ją całą, od początku do końca. Żałowałam strasznie tego co się stało, ale naważyłam piwa, więc teraz sama muszę je wypić. Czym prędzej schowałam gazetę do torby i starłam łzy spływające po moich rumianych policzkach. Spoglądałam w szybę, aż w pewnym momencie usnęłam. Kiedy wstałam, pociąg zatrzymał się w Brimingham. Postanowiłam, że nie będę już spać, więc zabrałam się za słuchanie muzyki. Po 4 godzinach jazdy wysiadłam na stacji w Warrington. Czekał tam na mnie już wujek. Przywitałam się z nim, po czym obydwoje ruszyliśmy do jego auta.

*Perspektywa Niall'a*
Dobrze, że wiem chociaż gdzie teraz jest Megan. Jeśli zatęsknię, a to pewnie stanie się niedługo, mogę pójść do Philipk'a. Często będę zabierał go na spacer by odciążyć jego babcie. To miła, starsza kobieta. Ma już dość problemów na głowię i dlatego chce jej to ułatwić. Po wczorajszej pizzy, dzisiaj nadal jestem głodny. Przygotowałem sobie jajecznicę na boczku i górę kolorowych kanapek. Wziąłem naczynia z przysmakami i skierowałem się do salonu. Rozsiadłem się wygodnie na fotelu, na przeciwko telewizora i za pomocą pilota włączyłem go. Skacząc po kanałach natknąłem się na wiadomości. Postanowiłem je obejrzeć, ponieważ często mówią o naszym zespole, a ja śmieje się z plotek na nasz temat. Tym razem po tym co zobaczyłem byłem bliski lamentu.
-Liam! - krzyknąłem histerycznie.
-Słucham? - mój przyjaciel zszedł po schodach.
-Jakim pociągiem Megan jechała? - mój głos powoli się łamał.
-Do Liverpool'u, a co? - zacząłem płakać. Liam spojrzał na ekran plazmy i skulił się na ziemi. Zaraz po tym przyszła reszta. Usłyszałem tylko krzyk Emmy.
-Nie! To nie prawda! - bardzo cierpiała, zresztą jak my wszyscy. - Ona nie mogła zginąć! - wypłakiwała się w ramię Zayn'a. Podszedłem do niej, a ona od razu się we mnie wtuliła. Głaskałem jej plecy cały czas pochlipując.
-Ems. To nic nie da... - ledwo wydusiłem z siebie te kilka sylab.
-To wszystko moja wina... - wysapała zapłakana.
-Nie mów tak! - pierwszy raz wrzasnął Payne i wbiegł na górę, do swojej sypialni. Spojrzałem porozumiewawczo na Em i pobiegłem za nim. Siedział skulony na łóżku swojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się do niego skromnie i poklepałem po ramieniu. Złapał moją dłoń i przytulił się do niej.
-Liaś. - szepnąłem bliski załamania. - Nie płacz kotku. - przytulił się do mnie tym samym mocząc mi koszulę swoimi łzami. Przytuliłem go do siebie. Po chwili weszła Emma sztucznie się uśmiechając. Otworzyliśmy ramiona, a zgrabna dziewczyna usiadła między nami. Oparła główkę o tors Payne'a cicho pochlipując.
-Damy radę, prawda? - szepnęła niepewnie.
-Pomożesz mi Ems, dobrze? - mój przyjaciel mówił to tak słodko, że znów chciało mi się płakać. Brunetka mocno go przytuliła. Zaczęli kołysać się w swoim rytmie ciągle płacząc. Po cichu zszedłem na dół, do salonu. Chłopcy siedzieli tam bardzo smutni. Odechciało mi się jedzenia, naprawdę. Nie mogę uwierzyć w to, że akurat pociąg, którym jechała Megi musiał się wykoleić. Najgorsze było to, że nikt nie przeżył.




To takie trochę zaskoczenie macie :) CZYTASZ = KOMENTUJ Sylwia i Oliwia xx

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 29

*Perspektywa Megan*
Odkąd pogodziłam się z Liam'em wszystko się pogorszyło. Emma i reszta prawie się do mnie nie odzywają, Niall powiedział, że nie jest zły, ale widzę, że to mu nie pasuje. Wszystko się wali i tyle. Nie jestem już potrzebna nikomu do życia. Każdy dookoła widzi tylko Philip'ka, a ja po woli zaczynam mieć tego dość. Chyba porządnie zacznę zastanawiać się nad powrotem do domu. To strasznie męczące, kiedy nie masz się do kogo odezwać, szczególnie wtedy, gdy potrzebujesz się komuś wygadać.Ułożyłam się na łóżku myśląc coraz intensywniej, aż w końcu usnęłam.
Obudził mnie płacz Philip'a. Wstałam z łóżka i podeszłam do chłopca. Zaraz obok mnie znalazł się Liam. Uśmiechnęłam się do niego czule i zaczęłam kołysać synka, który po chwili zasnął. Odłożyłam go do kojca i przylgnęłam do Liasia.
- Ja mam już dosyć, nie wytrzymam tak dłużej. - powiedziałam.
- Co się stało skarbie ? Źle się czujesz ? - pytał.
- Nie, ze mną jest wszystko ok, albo i nie. Czuję się nie potrzebna, rozumiesz ? Wszyscy mają mnie za wyrzutka, a cieszą się tylko dlatego, że jest tu Philip. Kiedy byłyśmy wczoraj z Emmą na spacerze podeszły do nas fanki. Pytały czyją jestem dziewczyną i z kim mam dziecko. Powiedziałam im, że dziecko mam z Niall'em i, że to z nim jestem, ale to tylko, żeby było lepiej. Bo jak by to wyglądało, że mam z nim dziecko, a jestem z tobą w związku. Teraz wszyscy mają do mnie o to pretensję. - zaczęłam płakać, jakoś musiałam sobie ulżyć.
- Shh .. wszystko będzie dobrze kochanie. Zrobiłaś jak uważałaś za słuszne. Gdyby były jakieś nieporozumienia, wszystko wyjaśnię. Obiecuję ci to. - pocałował moje usta mokre od płaczu. Leciutko podniosłam kąciki ust i wyszłam z pokoju. Udałam się do kuchni w celu zrobienia mleka dla małego. Właśnie wyciągałam z szafki mleko w proszku, kiedy do kuchni jak burza wpadła Emma. Zaraz za nią pojawił się Harry, Zayn i Niall. Popatrzyłam na nich pytającym wzrokiem, a Ems rzuciła w moją stronę jakąś gazetę. Burknęłam pod nosem i podniosłam ją. To co zobaczyłam na pierwszej stronie, lekko mnie zatkało.
'Dziewczyna Niall'a Horana zdradza go z Liam'em Payne'em ! 
Trzy fanki spotkały wczoraj Emmę Carther i Megan Fitch na spacerze w parku. Wiedziały, że Emma jest w związku z Zayn'em Malikiem, lecz nie były pewne co do panny Fitch. Nie pomyliły się. Rzekoma dziewczyna Niall'a Horana ma z nim dziecko, lecz tak na prawdę nie jest z nim w związku. Jaka jest prawda ? Czyżby Megan Fitch zdradziła Niall'a ? A może po prostu młody gwiazdor zrobił jej dziecko, po czym zostawił ją, a ona znalazła pocieszenie u Liam'a ? Jeszcze nic nie jest pewne !' 
Dalej już nie byłam w stanie nic przeczytać. Gorzkie łzy spływały po mojej twarzy.
- Zadowolona jesteś z siebie ? Nie dość, że ty będziesz miała kłopoty, to na dodatek chłopcy ! A to oni są tu najważniejsi ! - krzyknęła Emma. Zauważyłam, że Niall trzymał ją  za ramię, lecz tylko tyle zdążył wyłapać mój wzrok. Wyminęłam wszystkich szlochając, narzuciłam bluzę i wybiegłam z domu niczym strzała. Wystukałam szybko wiadomość do Liam'a, żeby się nie martwił i jeśli chce wiedzieć co się stało, niech zapyta swoich przyjaciół. Szlajając się ulicami Londynu przypomniałam sobie, że dziś nie wzięłam tabletek ani zastrzyku. W tej chwili miałam to głęboko. Chciałam coś ze sobą zrobić i wykorzystać to, że nie przyjęłam dziś leków. Zaczęłam biec w stronę wielkiego lasu ile tylko miałam sił w nogach. Zaczęło kręcić mi się w głowie, ale nie zważyłam na to. Po woli zamazywał mi się obraz przed oczami, zatrzymałam się, lecz od razu po tym upadłam.

*Perspektywa Emmy*
Chyba trochę źle ją potraktowałam. Ale należy jej się. Myśli tylko o sobie, a teraz ważne jest dziecko. Musi przyzwyczaić się, że jeśli jest w związku z 1/5 najsławniejszego Boysbandu tej dekady nie może pozwalać sobie na jakieś szczenięce wybryki. Wzięłam kurtkę i wraz z Zayn'em poszłam jej poszukać. Od razu pobiegliśmy do lasu. Znaleźliśmy ją gdzieś pośród gęstych zarośli. Poprosiłam Zayn'a by wziął ją na ręce, a ja zrobiłam jej zastrzyk. Dopiero w domu odzyskała przytomność. Robiło mi sie niedobrze kiedy na nią patrzałam. Bardzo się zmieniła, na gorsze. Skrzywiłam wyraz twarzy z obrzydzenia i wyszłam do Philip'a. Smacznie spał, więc mogłam spokojnie iść pod prysznic. Gdy już wyszłam Malik leżał pod kołdrą. Ułożyłam się obok niego, a on mnie przytulił.
-Jutro idę zrobić kolczyk w języku. - powiedział spokojnie, a ja na tę wieść podskoczyłam.
-Mogę z tobą? - jęczałam mu nad uchem by pozwolił.
-Dobrze... - powiedział spokojnie.
-Jest! - syknęłam triumfalnie, a on zaczął się śmiać. -Zayn...?- kręciłam kółeczka na jego torsie.
-Tak? - spytał troskliwie.
-Wyjedźmy gdzieś.
-Chcesz? - ponownie zapytał bardzo zadowolony.
-Jestem tym zmęczona. Chcę odpocząć od Megan, przykro mi to stwierdzić, ale...- wzięłam głęboki oddech- Czuje do niej niechęć. - syknęłam, a łzy spłynęły po moim policzku.
-Pojedziemy do Bradford dobrze? Zbliżają się święta, poznasz moją rodzinę. - powiedział zachęcająco ocierając moje wilgotne policzki. Uśmiechnęłam się i pokiwałam potwierdzająco głową. Chętnie poznam jego siostry, rodziców i resztę rodzinki Malików.
Następnego dnia zadecydowaliśmy, że pojedziemy za dwa dni, ponieważ już za niecały tydzień zbliżają się święta. Obiecaliśmy Lou, że wrócimy na jego huczną imprezę urodzinową. Spakowałam siebie i Zayn'a w cztery godziny. Najprawdopodobniej najgorsze w moim życiu, jak na razie. Zmęczona wyłożyłam się na kanapie w salonie.
-Co ty taka zmęczona? - spytał Harry.
-Pakowała Malika. - burknęłam, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Emma jadę! - krzyknął Zayn ubierając kurtkę. Szybko wstałam i poszłam w jego ślady. Złapałam jego dłoń i uśmiechnęłam się nikle.
-Gdzie idziemy? - spytałam zamykając drzwi.
-Do centrum. - odpowiedział.
-Możemy samochodem? - spytałam błagając.
-Czemu?
-Bo jestem zmęczona. - parsknął śmiechem i wsiedliśmy do samochodu. Po niecałych pięciu minutach podjechałam pod wskazany adres.
-I warto było? - powiedział mój chłopak nonszalancko  zamykając drzwi. Studio piercingu, no tak. Pobiegłam za nim do środka. Z każdym z osobna przybił piątkę, a ja tylko miło się uśmiechałam. Na jednym z krzeseł w poczekalni zobaczyłam tą słodką blondynkę, Susie. Westchnęłam głośno, a Zayn to zauważył. Powiódł za moim wzrokiem. Zaśmiał się głośno i złapał moją rękę.
-O Zayn! Robisz kolejny tatuaż. - podeszła do niego i chyba chciała go przytulić, ale odsunął się od niej i zmroził ją spojrzeniem.
-To nie twoja sprawa, Susan. - powiedział groźnie i weszliśmy do pomieszczenia. Usiadł na skórzanym fotelu gdzie obok znajdowały się różne maszynki. Chwilę potem wszedł mężczyzna średniego wzrostu, o ciemnych oczach, miał bardzo dużo tatuaży. Uśmiechnęłam się do niego tak jak on do mnie. Usiadł obok Malika na taborecie, ja siedziałam po drugiej stronie trzymając Mulata za rękę. Po piętnastu minutach wychodził już z bananem na twarzy.
-Jak wyjeżdżamy jutro, to może teraz kupimy prezent dla Tommo? - zapytałam.
-Dobry pomysł. - soczysty buziak. Podjechaliśmy pod Galerię Handlową. Weszliśmy do pierwszego lepszego sklepu i już miałam upatrzony sweterek w paski, Zayn'owi też się spodobał dlatego zakupiliśmy go. Do tego dokupiliśmy jeszcze wspaniałe perfumy i maskotkę w kształcie marchewki.
-Spodoba mu się. - zapewnił mnie Malik przytulając od tyłu gdy wysiedliśmy z samochodu. Uśmiechnęłam się do niego czule i weszliśmy do domu. Było dziwnie cicho. Czyżby wszyscy siedzieli w swoich pokojach?
-Dziwne.. - tym razem złapał mnie za rękę i zapalił światło. Chłopcy siedzieli po ciemku w salonie. Mieli grobowe miny. Usiadłam obok Hazzy.
-Co się stało? - spytałam troskliwie.
-Zniszczyła wszystko... - Niall rzucił gazetą. Spojrzałam na Zayn'a ze łzami w oczach. Chwyciłam ją w ręce i zaczęłam szybko przeglądać strony w celu odnalezienia artykułu o chłopcach. Zobaczyłam. Rzuciłam zbiorem plotek na podłogę i wbiegłam na górę. Wpadłam do pokoju Philip'a. Siedziała tam z Liam'em jakby nigdy nic, tak po prostu. Śmiali się, bawili z malcem.
-Co ty kurwa sobie wyobrażasz? - krzyknęłam bardzo zdenerwowana. Dopiero wtedy mnie zauważyli.
-Coś się stało? - spytała wesoło. Parsknęłam i podeszłam bliżej.
-Coś? To, że chłopcy mają zniszczoną reputację i zerwany kontrakt. Rzeczywiście coś! - kolejny raz. Zrobiła te swoje zdziwione oczka i już chciał coś powiedzieć, ale jej przeszkodziłam. - Daruj sobie. Nie wiem co teraz będziesz musiała zrobić by ich przeprosić. - mój ton zmienił się. Weszłam do pokoju obok, czyli  naszej sypialni. Mój chłopak płakał. Najnormalniej w świecie. Usiadłam obok niego i mocno przytuliłam.
-Shhh... Kotku. - jęknęłam cicho gdy on zanosił się słonymi łzami. Głaskałam go po plecach co zawsze go uspokaja. -Choć, pójdziemy spać, a jutro wszystko wyjaśnimy, dobrze? - chwyciłam jego ciepłe dłonie i spojrzałam w zaczerwienione oczka. Pokiwał niechętnie głową i wpił się w moje usta, zupełnie niespodziewanie. Odwzajemniłam pocałunek pogłębiając go. Uśmiechnął się lekko i zaniósł mnie do łazienki. Subtelnie zdjął ze mnie każdą część garderoby, oczywiście nie pozostałam mu dłużna. To był najlepszy seks w moim życiu. Muszę przyznać, że kiedy Zayn jest smutny idzie mu to doskonale. Zasnęliśmy dość szybko, ponieważ oboje byliśmy bardzo zmęczeni.
-Wstawaj Emmo. - ta pobudka nie należała do najwspanialszych. Wiedząc, że ma zły humor szybko podniosłam się spod pierzynki i wzięłam wcześniej przygotowane ubrania. Weszłam do łazienki i pierwsze co zrobiłam to umalowałam się. Następnie ubrałam się i ustąpiłam mu łazienkę. Uśmiechnął się do mnie czule i pocałował. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

*Perspektywa Megan*
Obudziłam się obok mojego ukochanego. W szybkim tempie ruszyłam do łazienki, by spojrzeć w lustro. Moje oczy były podpuchnięte od płaczu, włosy rozczochrane, a ubrania pomięte. Jednym słowem wyglądałam jak nieszczęście, którym w sumie byłam. W nocy dużo myślałam o tej sytuacji i stwierdziłam, że przysparzam chłopcom wiele problemów. Oni chcą żyć normalnie, a ja im to utrudniam. Postanowiłam wyjechać i zrobię to dziś, lecz przedtem chcę powiedzieć chłopcom i Emmie kilka słów podziękowania i przeprosin. Nie będę im więcej przeszkadzać w życiu, chcą przecież dążyć do spełnienia marzeń, a zawsze znajdzie się taka osoba, która nam w tym przeszkodzi. W tym przypadku jestem to ja. Musiałam najpierw doprowadzić się do ładu. Ubrałam się, uczesałam, lecz nie robiłam makijażu. Ogarnęłam się jak najszybciej, by móc się spakować oraz Philip'ka. Poszłam do jego pokoju i zabrałam do kuchni w celu zrobienia śniadania. Przygrzałam synkowi mleko w butelce, a sobie zrobiłam kanapkę. Nakarmiłam małego, zjadłam i udałam się do pokoju. Liam siedział na łóżku wpatrzony w okno.
- Cześć skarbie. - powiedziałam do niego i usiadłam obok.
- Dzień dobry. - pocałował mnie w usta. - Jak się spało ?
- Wiesz .. niezbyt dobrze. Długo nie mogłam zasnąć. - spuściłam głowę.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Razem przez to przebrniemy. - ucałował mnie w głowę.
- Liam, ja już coś postanowiłam. - spojrzał na mnie. - Wyjeżdżam.
- Nie możesz. - odparł stanowczo.
- Mogę i zrobię to dzisiaj, niedługo. Chcę tylko przeprosić chłopców i już mnie nie ma. - w oczach Liam'a zobaczyłam łzy. Przytuliłam go z całej siły i wpiłam się w jego usta. Nie chciałam go zostawiać, ale musiałam. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Odkleiłam się od Liam'a i poprosiłam go by wszystkich obudził. Sama zabrałam się za pakowanie rzeczy. Po pół godziny wszystkie najważniejsze ciuchy były zapakowane. Liam z Philip'kiem siedzieli już na dole, a ja zaczęłam znosić walizki. Postawiłam je koło schodów i udałam się do salonu. Każdy był zajęty sobą, tylko Liam wydawał się taki odosobniony. Siedział na fotelu z moim synkiem na rękach i krzywo się uśmiechał. Wiedziałam czym było to spowodowane, ale przeszłam do sedna sprawy.
- Kochani, moglibyście mnie chwilkę posłuchać ? - powiedziałam nieco głośniej, by wszyscy mnie usłyszeli. - Wiem, że ostatnio nie było między nami za dobrze. - Emma prychnęła. - Ja po prostu chciałam to załatwić jak najlepiej. A że nie jestem jakoś specjalnie przygotowana do życia w takich obrotach, wyszło jak wyszło. Nie chciałam zrobić afery z dziecka.
- Zrobiłaś jeszcze większą, bo przelizałaś się z Liam'em na środku chodnika ! - wybuchnęła Em. Spojrzałam na Liam'a. Wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Zrozumcie mnie, nigdy nie miałam takiego życia, zawsze było skromnie. Ale wróćmy do rzeczy. Chciałam was bardzo przeprosić za to co się stało. Wiem, że tymi słowami nie oddam wam waszego kontraktu, ale chciałabym, żebyście wiedzieli, że to nie jest dla mnie takie łatwe. Na pewno macie mi za złe to co się stało, ale ja nigdy o was nie zapomnę, bo byliście i jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi, jakich jeszcze nie miałam. Niall. - zwróciłam się do chłopaka. - Tobie dziękuję za dziecko, bo gdyby nie ono nie wiem co bym teraz zrobiła. A poza tym wszystkie chwile spędzone z tobą były niesamowite. Emmo, tobie będę miała chyba najwięcej do powiedzenia. Wiem, że to ja przyczyniam się do waszych kłótni z Zayn'em, teraz pewnie myślisz, że nie powinno mnie to obchodzić. - w moich oczach stanęły łzy. - Ale ja i tak zawszę będę pamiętać cię jako moją najukochańszą przyjaciółkę od małego, mimo, że miałyśmy lepsze i gorsze momenty. Jestem ci winna bardzo dużo i jeszcze raz przepraszam. A wam chłopcy i Liam, dziękuję przede wszystkim za opiekę i uśmiech, dzięki któremu nie byłam smutna. Zayn, dbaj o Emmę, proszę cię. Jeszcze raz was przepraszam, trzymajcie się. - otarłam łzy i zabrałam z rąk Payne'a Philip'a. Pociągnęłam za sobą walizkę i wyszłam z domu chłopców nawet nie żegnając się z Liam'em.

CZYTASZ=KOMENTUJ : * mamy teraz ferie i dlatego tak długo, przepraszamy : * Sylwia i Oliwia xx

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 28

*Perspektywa Megan*
Po cichu weszłam do pokoju Liam'a. Siedział skulony na łóżku i patrzył w ścianę. Usiadłam przy jego biurku i zaczęłam rozmowę.
- Liam, ile jeszcze mam czekać, aż łaskawie się do mnie, ba, do nas odezwiesz ? Nie będę czekać w nieskończoność. - powiedziałam spokojnie.
- Nie będziesz czekać ? Robisz mi łaskę, że będziesz czekać aż się odezwę ? Może po prostu chcesz wiedzieć, czy nadal cię kocham, bo Niall na ciebie czeka, co ? - powiedział po chwili. Zdziwiłam się.
- Liam ... jak możesz tak mówić ? Jak możesz ? - łzy przeszkodziły mi, by cokolwiek zobaczyć. - Kocham cię, kocham cię całym sercem, chcę żebyś wychował ze mną Philip'a, a ty co ? Po prostu olewasz mnie, mnie i swoich przyjaciół. Ale ja nie odpuszczę, rozumiesz ? Nie dopuszczę do tego, byś nas zostawił. Zbyt wiele dałam, żeby z tobą być, ale musisz zrozumieć, że przyjaźnię się z Niall'em, ty z resztą też. Poważnie zastanów się czy chcesz ze mną być skoro nie możesz uszanować moich przyjaciół. Myślałam, że będziemy się rozumieć. - wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę drzwi. Słone łzy spływały po moich policzkach. Odwróciłam się w stronę Payne'a. - Jeśli wszystko przemyślisz, możesz do mnie przyjść. - powiedziałam i wyszłam.
Szybko wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać jeszcze głośniej. Jak on mógł tak powiedzieć ? Jak on mógł tak pomyśleć ? Kocham go, na prawdę go kocham, a on tak się zachowuje. Będziemy się bawić w kotka i myszkę ? Będę z Liam'em, wrócę do Niall'a, będę z Niall'em, wrócę do Liam'a i tak w koło Macieju. Wpatrywałam się w sufit, kiedy do pokoju weszła Ems i Zayn. Przynieśli Philip'a, chyba był głodny. Usiadłam po turecku na łóżku i zmusiłam się na lekki uśmiech.
- Meg, co się stało ? Rozmawiałaś z Liam'em ? - spytała Emma i usiadła obok mnie na łóżku. Z drugiej strony usadowił się Malik.
- Tak, ale tylko chwilkę. Powiedział, że robię mu łaskę czekając aż się odezwie, że czekam tylko na to, aż powie mi, że mnie nie kocha, bo chcę być z Niall'em. - wybuchnęłam jeszcze głośniejszym płaczem. Em przytuliła mnie mocno, uważając na mojego synka.
- Będzie dobrze, wszystko się ułoży, zobaczysz. On musi ochłonąć, pierwszy raz tak się zakochał. - powiedział Zayn klepiąc mnie po ramieniu.
- Ile można czekać ? Ja już tak dłużej nie mogę, rozumiecie ? Nie mogę. Chcę móc go przytulić, pocałować, dotknąć. Chcę, żeby było jak dawniej. Po prostu nie wiem co mu się stało. Przecież nigdy się tak nie zachowywał. - powiedziałam cicho pociągając nosem.
- Wszystko będzie dobrze, na pewno. Jeszcze z nim pogadam i wyjaśnicie to sobie. - powiedział Malik i wyszedł z pokoju.
- Nie przejmuj się skarbie. A teraz karm malucha, ubieraj go i idziemy na spacer, okej ? - uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
Kiwnęłam lekko głową na tak i zabrałam się za karmienie Philip'a. Po karmieniu włożyłam go do kojca i sama zabrałam się za ubranie. Zrobiłam makijaż, ułożyłam włosy, po czym zabrałam się za szykowanie Philip'ka. Kiedy byliśmy gotowi, zeszłam na dół do salonu, w którym siedziała Emma, Harry, Zayn i Louis.
- Idziemy ? - zapytałam kiedy stanęłam obok kanapy, na której wszyscy siedzieli.
- Tak, jasne. - Emma uśmiechnęła się miło i wstała z kanapy.
- A .. gdzie Niall ? - spytałam niepewnie.
- Um .. na górze, rozmawia z Liam'em. - spuściłam głowę i włożyłam Philip'ka do przygotowanego wcześniej wózka. Wyszłam z nim przed dom i czekałam na ubierającą się Ems. Po kilku minutkach wyszła z mieszkania chłopców i podeszła do mnie.
- Jak się czujesz ? - spytała.
- Nijak. A ty jak byś się czuła na moim miejscu ? - odparłam zrezygnowana.
- W sumie to tak. - posmutniała. - Ale Niall porozmawia z Liam'em i wszystko będzie dobrze. - powiedziała Ems i objęła mnie ramieniem. Poszłyśmy w stronę parku i usiadłyśmy na ławce. Zaczęłyśmy dyskutować o Philip'ie, co będzie dalej itp. Podeszły do nas dziewczyny, może ze 2, 3 lata młodsze od nas ?
- Przepraszam, wy jesteście Emma i Megan ? Dziewczyny Zayn'a i .... - zacięły się. Uśmiechnęłam się miło.
- Niall'a. - odpowiedziałam. Ems trąciła mnie łokciem, ale nie zważyłam na to.
- Możemy zrobić sobie z wami zdjęcie ? - zapytała jedna.
- Jeśli już to z Emmą, ja nie mogę, przepraszam. - odparłam i z powrotem usiadłam na ławce.
Dziewczyny zrobiły sobie zdjęcie z Emmą, ale jeszcze nie odeszły od nas.
- Przepraszamy, że pytamy, ale to wasze dziecko ? - czekały niecierpliwie na odpowiedź.
- Wiecie, to jest .. - nie dokończyła Ems.
- To moje dziecko. - spojrzałam na nie. Przyjaciółka zmroziła mnie spojrzeniem.
- A, czy to jest dziecko któregoś z chłopców ? - wypytywały.
- Myślę, że nie powinno was to interesować. - odparła Emma już lekko zirytowana.
- A ja myślę, że powinny wiedzieć, nie sądzisz ? To dziecko Niall'a. - odpowiedziałam po chwili niepewnie. Dziewczyny lekko uśmiechnęły się i odeszły. Emma zaczęła krzyczeć, dlaczego im powiedziałam, dlaczego skłamałam. Powinny wiedzieć, że jeden z ich idoli ma dziecko, przecież są fankami. Po kilku minutach sprzeczki postanowiłyśmy przejść się dookoła parku i wrócić do domu. Kiedy zaczęłyśmy chodzić między drzewami usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a biegnącego w naszą stronę. Zatrzymałam się raptownie, jednym słowem zatkało mnie. Emma stanęła obok mnie bujając wózkiem w przód i w tył. Podbiegł do nas zdyszany i zatrzymał się na przeciw mnie. Oparł się o swoje kolana, by móc złapać powietrze. Po chwili podniósł się i spojrzał w moje oczy. Ugięły się pode mną kolana.
- Megan, Megan. - zaczął. Zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Uklęknął przede mną i złapał mnie za rękę. Emm westchnęła. - Megan, proszę wysłuchaj mnie. Chciałbym cię bardzo, bardzo, bardzo przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że zachowałem się jak dupek, cholerny dupek, ale proszę wybacz mi. Byłem zazdrosny. Bałem się, że zostawisz mnie i wrócisz do Niall'a. Ostatnio spędzaliście ze sobą bardzo dużo czasu, zmartwiłem się. Nie chciałaś mnie przytulić, bo był tam Niall, ale ja gadałem z nim, wszystko mi wyjaśnił. Nie chcę cię stracić, Meg. To co powiedziałem dzisiaj, to jest nie ważne, gadałem głupoty. Megan ja .. kocham cię. - mówił, a w jego oczach dostrzegłam łzy. Ludzie przechodzący obok nas patrzyli na nas jak na idiotów. Przytuliłam go do siebie z całej siły, a po policzkach spłynęły mi łzy.
- Liam, wybaczam ci, ale to już ostatni raz. - pocałowałam go w usta. Uśmiechnął się lekko i złapał mnie za
rękę.


*Perspektywa Emmy*
Wiem. To moja przyjaciółka i nie powinnam tak mówić. Ma swoje zdanie i własne życie, ale błagam! Przed chwilą fanką powiedziała, że jest z Niall'em, a teraz na środku ulicy liże się z Liam'em? Przepraszam, ale nie zdziwię się jak jutro w gazetach pojawia się artykuły o tym jak panna Fitch prowadzi podwójne życie, a to że ma dziecko tylko pogarsza sytuacje. Nie mówię oczywiście, że Philip'ek jest jakimiś niepotrzebnym i niechcianym dzieckiem. Wręcz przeciwnie, jest najpiękniejszym chłopczykiem jakiego do tych czas widziałam.
-Okej, pogadajcie sobie jeszcze, a ja pójdę z małym do domu. Robi się zimno. - nie czekałam na odpowiedź. Szybko ruszyłam przed siebie z wózkiem. Po dziesięciu minutach byłam w domu. Umyłam malucha po czym go nakarmiła. Zważając na to, że było grubo po dwudziestej ukołysałam Philip'a do snu. Zeszłam do salonu, ale Megan i Liam'a nadal nie było. Usiadłam na sofie gdzie chłopcy już zdążyli wygodnie się rozłożyć. Wpatrując się w telewizor myślałam o tym jak bardzo może być upokorzona moja najlepsza przyjaciółka przez to co dzisiaj odstawiła wraz z Payne'm.
-Co jest? - spytał Zayn przesiadając się obok mnie. W jednej chwili zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam całą dzisiejszą kolację. Malik zaniepokojony głaskał moje plecy. Usiadłam opierając się o ścianę, a po moich policzkach spłynęły łzy.
-Nie płacz. - oparłam głowę o jego bark kiedy znajdował się obok mnie.
-Pięć jebanych lat udręki, rozumiesz? I przez tą jebaną dziwkę. - burknęłam głośno i szybko biorąc oddech. Spojrzał na mnie zdziwiony, a ja pokręciłam przecząco głową by o nic nie pytał. Zrozumiał mój gest i pomógł mi wstać z zimnych kafelków. Umyłam zęby by pozbyć się okropnego smaku i zapachu z jamy ustnej. "Zakochana parka" zdążyła już wrócić. Przewróciłam oczami.
-Philip śpi u góry.- rzuciłam oschle. Megan uśmiechnęła się szczerze i mocno mnie przytuliła. Znów zebrało mnie na wymioty po tym jak się pocałowali. Usiadłam w salonie obok Niall'a, moja mina mówiła co najmniej o obrzydzeniu.
-Blee. Niech oni wyjdą. - jęknął ewidentnie niezadowolony Horan. Spojrzałam zaciekawiona na jego skrzywioną twarz.
-Give five Horan!  - powiedziałam dość głośno po czym przybiliśmy piątkę. Po chwili ciszy nie mogłam wytrzymać. - Wiecie co jest najgorsze? - z pozycji leżącej podniosłam się do siedzącej. - To, że ona dzisiaj grupce Waszych fanek powiedziała, że Philip to dziecko Niall'a, i że jest z nim w związku. - powiedziałam, a chłopcom oczy o mało co nie wyskoczyły z orbit.
-Serio?! - spytał nie mogąc uwierzyć Lou.
-Nie mam powodu by kłamać. Wszystko pięknie, jest szczęśliwa ok, ale potem liżąc się na środku ulicy z Liam'em nie będzie miała najlepszej opinii. - dodałam i udałam się do sypialni. Zakręciło mi się w głowie, ale na szczęście Zayn szedł za mną.
-Musimy jechać do szpitala. - powiedział stanowczo.
-Nie, błagam. Po prostu dzisiaj za dużo zrobiłam, na prawdę. Obiecuje jutro odpocząć. - rzuciłam na odchodne. Wzięłam gorącą kąpiel i od razu poszłam spać. Po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Niechętnie uniosłam powieki. Malik stał pod drzwiami łapiąc się za głowę. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że stał nagi. Szybko podniosłam się na łokciach patrząc na niego ze zdziwieniem.
-Zayn? - spytałam wpadając w przerażenie.
-Ten down zabrał mi bokserki z łazienki. - powiedział płaczliwym głosem, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem nie mogąc złapać oddechu. Spojrzał na mnie ze smutkiem, więc zasłoniłam dłonią usta.
-Poczekaj. -musnęłam jego policzek szeroko się uśmiechając i wyszłam z sypialni. Od razu ujrzałam zajaranego blondynka. Uśmiechnęłam się w jego stronę powstrzymując roześmianie się na całą okolicę.
-On prawie płacze. - rzuciłam szybko. Zaczął się turlać po podłodze przy okazji głośno śmiejąc. Zabrałam bieliznę mojego chłopaka, ale Niall przed samym wejściem do pomieszczenia rzucił się na mnie. Oboje wylądowaliśmy na podłodze głośno chichocząc.
-Słoniu! - krzyknęłam.
-Wypraszam sobie! - rzekł oburzony. Wszyscy wybiegli na korytarz, a ja nadal prowadziłam starcie z zadziornym Irlandczykiem.
-O co wy się, przepraszam, tak kłócicie? - spytała lekko oburzona Megan.
-O bokserki Malika! - odpowiedzieliśmy krzykiem, ale równo. Wszyscy zaśmiali się i wrócili do pokoi. Zabrałam od niego część bielizny Zayn'a i chwyciłam za klamkę, ale Horan złapał mnie za nogę.
-Puść misiek. - warknęłam, a on od razu wykonał polecenie. Uśmiechnęłam się do niego słodko. Weszłam do pomieszczenia, a mój chłopak leżał już w łóżku, w nowych bokserkach.
-Ughh... Nie mogłeś tak od razu. - warknęłam patrząc na swoje poobijane ciało.
-Choć. - powiedział cicho i spokojnie otwierając ramiona wyłącznie dla mnie. Wskoczyłam pod kołderkę wtulając się w jego wyprofilowany tors. -Jesteś bardzo zmęczona. -stwierdził całując moje rozgrzane czoło.
-Masz rację. -westchnęłam cicho wędrując w daleką krainę snów.

*Perspektywa Harry'ego*
Jasne promienie słońca wpadające przez uchylone rolety drażniły moje zaspane paczadełka. Wstałem prawą nogą wedle różnych zabobonów, już tak mam. Wziąłem z szafki czystą bieliznę i nowe ubrania po czym wziąłem zimny prysznic. Ogarnąłem mój artystyczny nieład, który znajdował się na głowie. Chwyciłem kurtkę, kluczyki i dokumenty po czym pojechałem na zakupy w celu zdobycia czegoś pożywnego na śniadanie. Do kosza wkładałem pieczywo, wędliny, serki, różne słodycze dla jedynego Irlandczyka w naszym domu. Stałem właśnie przy półce z różnego rodzaju przyprawami, a mój wzrok znalazł się na naprawdę znakomitej pupie. Niestety po chwili wszystkie przyprawy z półki spadły mi na twarz. Nieśmiała blondyneczka zachichotała słodko po czym wyrwała się by pomóc poukładać mi saszetki.
-Jestem Harry. - wyciągnąłem do niej dłoń kiedy układała cynamon.
-Alexandra, miło mi Cię poznać. - obdarowała mnie najcudowniejszym uśmiechem na całej kuli ziemskiej. Miałem wrażenie, że moje kości są z waty. Odwzajemniłem uśmiech tylko, że w bardziej pokraczny sposób. Zaczęliśmy pogawędkę. Okazało się, że chodzi do tej samej szkoły co ja. Przypomniało mi się, że jest wrogiem numer jeden dziewczyn, ale na pewno nie moim. Bardzo polubiłem Lexi i nie mam zamiaru z jakiegokolwiek powodu żywić do niej urazy. Jest miła, mądra i śliczna. Może i się zmieniła, ale teraz jest wspaniała. Na koniec poprosiłem od niej numer telefonu i zaoferowałem spotkanie. Chętnie się zgodziła i odeszła w stronę kas machając mi swoją zgrabną dłonią. Z uśmiechem na twarzy odmachałem jej i poszedłem jeszcze tylko po coś na obiad i kolację oraz po sorbet mango. Zapłaciłem za zakupy i udałem się do domu. Tam wszyscy siedzieli przy stole pijąc kawę. Gdy przyniosłem zakupy Liam i Lou zajęli się za przygotowanie śniadania, a ja zaparzyłem sobie kawę. Postanowiłem nie mówić im nic o tym, że spotkałem Alexandre, tak na wszelki wypadek. Wiem, że chce spotkać się z nią jeszcze nie raz. Jest wartościową dziewczyną i coś w jakiś sposób ciągnie mnie do niej.
-Harry kupiłeś mi żelki! - Niall rzucił się na mnie, a ja pomiziałem go po pleckach. Zawsze to lubił.
-Dość Horan. - powiedziałem zdegustowany i odsunąłem się od przyjaciela. Podsunął mi paczkę słodyczy pod nos, a ja podziękowałem. W podskokach, z czterema paczkami żelków, udał się do salonu. Pokręciłem przecząco głową i skradłem chłopakom jedną kanapkę po czym udałem się do swojego pokoju. Wysłałem sms-a do Lexi, w którym spytałem czy chciałaby się dzisiaj spotkać. Po nie całych trzech minutach dostałem pozytywną odpowiedź. Umówiliśmy się o siedemnastej trzydzieści w parku w Wembley. Miałem jeszcze ponad sześć godzin, więc postanowiłem zalogować się na twitterze. Podpisywałem trochę fanką, niektóre follow'ałem i tak spędziłem czas do szesnastej. Zjadłem naleśniki przygotowane przez Emmę, świetnie gotuje. Odświeżyłem się i ubrałem jeansy, biały T-shirt i czarną marynarkę oraz białe converse. Wyszedłem z domu wolnym krokiem, ponieważ miałem jeszcze piętnaście minut, a do parku zazwyczaj dochodzę w pięć.


CZYTASZ? = SKOMENTUJ! dziękujemy! Coraz więcej wejść i przybyło nam o jednego obserwatora! <3 jesteście amazayn : *** xxx Sylwia i Oliwia.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 27

*Perspektywa Megan* 
Rozmawiałam z Emmą, ale w pewnym momencie postanowiła, że wróci do mojego synka. Jest cudowną przyjaciółką, lepiej trafić nie mogłam. Chciała wyjść z sali, lecz nagle zatrzymała się i upadła. Zayn ją złapał, a mnie na moment zatrzymało się tętno. Pragnęłam do niej podbiec, ale nie mogłam. Hazza szybko zawołał lekarza, który po chwili przybiegł i zabrał Ems na badania. Zayn i Harry krążyli po korytarzu, a ja zostałam sama z Niall'em.
- Przepraszam za to wcześniej. - szepnął.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się słodko. Złapałam w swoją rękę dłoń Niall'a i popatrzyłam na niego. Horan wstał z krzesła i nachylił się nade mną. Tym razem nasze usta złączyły się w pocałunku. Kiedy chłopak odsunął się ode mnie uśmiechnął się nieśmiało, a ja odwzajemniłam jego czyn.
- Czułem się tak, jakby to było pierwszy raz, na ławce w parku. - ścisnął moją dłoń.
Do sali wpadł Zayn. Był cały czerwony. Puściłam dłoń Horana.
- Emma ... - sapał. - Emma .. ma anoreksję. - oparł ręce na kolanach i oddychał ciężko. Spojrzałam smutno na Niall'a.
- Zayn, będzie okej, ale obiecaj mi, że będziesz jej pilnował. Obiecaj mi to. - powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.
- Obiecuję Megi, obiecuję. - uścisnął mnie lekko i wybiegł z sali. Okazało się, że mogę wrócić do domu, więc jak najszybciej starałam się tam dobrzeć. Będąc już na miejscu pobiegłam do Eleanor i Lou po mojego synka. Podziękowałam im i jak najszybciej go nakarmiłam. Położyłam się na plecach na podłodze, a na klatce piersiowej ułożyłam Philip'ka. Zrobiłam mu zdjęcie, po czym od razu ustawiłam je sobie na tapecie. Do salonu wszedł Louis i usiadł obok mnie.
- Gadałeś z Liam'em ? - spytałam.
- Tak.
Szybko podniosłam się z podłogi i spojrzałam na niego.
- No mów.
- Ale co ?
- Co powiedział ci Liam. - nalegałam.
- Sama z nim pogadaj. - wstał i wyszedł.
- No dzięki. - mruknęłam pod nosem i wstałam z podłogi. Skierowałam się do pokoju Payne'a i zapukałam do drzwi. Usłyszałam ciche 'proszę', więc weszłam do środka. W pokoju panował bałagan, jak nigdy. Ściągnęłam brudne ciuchy z krzesła i usiadłam na nim.

*Perspektywa Emmy*
Niemiłe uczucie w przełyku, rażąca biel wszędzie. Zapach, szpital. Od samego wspomnienia bierze mnie na wymioty.
-Ems. - usłyszałam łamiący się głos Zayn'a. Spojrzałam w jego stronę. Był blady, zapłakany. Automatycznie skierowałam rękę na jego kark przyciągając do siebie. Wpiłam się w jego usta, pragnęłam tego na daną chwilę.
-Zayn masz temperaturę. - rzekłam oschle z lekką chrypką. Zaśmiał się słodko i lekko mnie objął. Bał się, wiedziałam.
-Byłaś na badaniach i... - zaczął, ale ja mu przerwałam.
-I mam anoreksje, od 13 roku życia. Zgadza się. - pokiwałam głową, a jego oczy można było porównać do monet o najwyższym nominale.
-Czemu mi nie powiedziałaś? - powiedział już przygnębiony powstrzymując łzy. Ujęłam jego twarz w dłonie i przysunęłam się trochę do niego.
-Bo nie chcę kontroli. Nawet Megan nie wie o tym. Było dobrze, ostatnio miałam za mało czasu. - ostatnie słowa wyszeptałam. Parsknął i nerwowo wstał.
-Za mało czasu by zjeść, za mało czasu by zadecydować o swoim życiu.- po jego policzkach spłynęły gorzkie łzy. Mocno zacisnęłam powieki i skuliłam się na łóżku. -Ems, wszystko dobrze? - podszedł do mnie.
-Zayn przepraszam, tak bardzo żałuje. Kocham Cię i błagam. Krzycz, bij, obraź się na mnie, ale nie płacz... - zaczęłam płakać rzewnymi łzami. Natychmiast znalazłam się w ramionach chłopaka. Delikatnie głaskał moje plecy i nucił mi uspokajająca. Wtuliłam się w jego ciepły tors cicho łkając.
-Cichutko mała. - szepnął wprost w moje miękkie wargi po czym złożył na nich czuły pocałunek. Uśmiechnęłam się do niego blado i opadłam na szpitalne poduszki. Uśmiechnął się do mnie motywująco ocierając wilgotne policzki. Złapałam jego dłoń i musnęłam wargami.
-Obiecaj mi, że będziesz o siebie dbać. - mówiąc to patrzył prosto w moje oczy. Szybko pokiwałam głową, zgadzam się z nim w 100 %. Teraz marze tylko o tym by wygodnie ułożyć się w łóżku, przykryć i przytulić do Malika, tylko tyle.
-Dzień dobry. - rzekł pan w podeszłym wieku, w białym kitlu. Uśmiechnęłam się do niego.
-Dzień dobry. -odpowiedzieliśmy równo z Zayn'em. Złapał moją dłoń i splątał nasze palce.
-Pani stan nie jest bardzo ciężki, lecz poważny. Przy funkcjonowaniu pomagają pani kroplówki i to. - wskazał na maszyny stojące obok łóżka. - Nie będziemy długo trzymać tutaj pani, aczkolwiek dzisiaj na noc obowiązkowo musimy zostawić panią na obserwację. Mam nadzieje, że będzie pani coś jadła, bo nie chcemy stracić tak pięknej dziewczyny. Prawda? - zwrócił się do wesołego Mulata.
-Ależ oczywiście. - zgodził się lekarzem. Musnął mój policzek, a miły doktor wyszedł.
-Kocham Cię. -szepnęłam bezdźwięcznie śmiejąc się cicho.
-Ja Ciebie też kocham Emmo. - poszedł w moje ślady. Znów namiętnie się pocałowaliśmy.
-Tak właściwie to miałeś leżeć w łóżku... - spojrzałam na niego podejrzliwie.
-No wiem, ale chciałem wiedzieć co z Megan, a poza tym byłoby z tobą gorzej gdyby nie ja. - wytknął mi język.
-Dziękuje kochanie. -powiedziałam, a on pocałował moje czoło.
-Ems. Przyjadę jutro, pojedziemy do domku. Śpij słodko aniołeczku. - pocałowaliśmy się i wyszedł. Ciężko westchnęłam po czym szybko zasnęłam.

*Perspektywa Zayn'a*
Z samego rana pojechałem po moją księżniczkę. Ubrałem tylko jakieś czyste ubrania, niedbale ułożyłem włosy i poprosiłem Lou by mnie zawiózł. Zgodził się więc natychmiast pojechaliśmy. Emma stała przy lustrze i rozczesywała swoje pofalowane włoski. Objąłem ją od tyłu i pocałowałem w szyjkę.
-Idziemy? - spytałem patrząc w nasze odbicie w lustrze. Pozytywnie pokiwała główką. Pasiasty wziął jej torbę, a ja chwyciłem jej bladą rączkę prowadząc do samochodu. Lekko chwiała się co rozśmieszała zarówno mnie jak i Louis'a. Kiedy usiedliśmy w wygodnych fotelach moja dziewczyna słodko westchnęła, a potem walnęła naszego kierowce w tył głowy. Zaśmiałem się głośno, ale potem dostałem dwa razy mocniej. Wtedy on zaczął się śmiać, a ja masowałem miejsce uderzenia.
-To, że jestem osłabiona nie oznacza, że nie umiem wam oddać. - parsknęła i wbiła wzrok za szybę. Wtuliłem się w nią, ale mnie nie odepchnęła. Zacząłem delikatnie muskać jej przeszytą dreszczem szyjkę. Uśmiechała sie słodko za każdym jej dotknięciem. Splątałem nasze palce i położyłem głowę na jej kolanach. Bawiła sie moimi włosami, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Wszyscy rzucili się na Ems. Śmiała się przez cały czas, aż w końcu doturlali się do salonu.
-Skończyliście już? - spytałem z irytacją w głosie.
-Kotku nie denerwuj się tak. - podeszła do mnie zadziornie uśmiechając się. Przejechała dłonią po moim torsie, a potem wpiła się namiętnie w moje usta. Uśmiechnąłem się i odwzajemniłem pocałunek pogłębiając go. Odsunęła mnie od siebie i poszła na górę. Wszyscy zaczęli się znów śmiać. Z karciłem ich wzrokiem i poszedłem za nią. Właśnie subtelnie zdejmowała swoją bluzeczkę. Przytuliłem ją od tyłu, cicho westchnęła.
-Malik, nie strasz mnie. - zamruczała prosto do mojego ucha przygryzając jego płatek. Oblizałem usta, a ona w tym momencie wyswobodziła się z moich objęć i weszła do łazienki. Byłem jednak zbyt szybki by mogła mnie przechytrzyć. Wślizgnąłem się do łazienki, a ona dopiero wtedy zamknęła drzwi na klucz. Uśmiechnąłem się do niej zadziornie i przyciągnąłem do siebie. Chwilę później staliśmy pod prysznicem mydląc siebie nawzajem. Oczywiście nie mogłem powstrzymać się by przestać pieścić jej cudowne ciało, które podniecało mnie jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Choć o schudła, naprawdę sporo. Nadal mnie pociągała. Jest idealna, w każdym calu. Delikatnie wycierałem moją pięknotkę bawełnianym ręcznikiem. Długo wpatrywaliśmy się sobie w oczy obejmując się.
-Przez te 2 nocy, strasznie mi tego brakowało. - westchnąłem kiedy leżeliśmy przytuleni do siebie w łóżku. Zaśmiała się melodyjnie i musnęła moje usta po czym wygonie się ułożyła i zasnęliśmy.
Rano jeszcze spała. Słodziutko uśmiechała się przez sen. Nie mogłem powstrzymać się, musnąłem jej usta. Wzdrygnęła się lekko. Uroczo zamruczała do mojego ucha i wstała spod pierzynki. Przyglądałem się jej ruchom, były takie subtelne. Delikatnie przeciągnęła się i w piżamie podreptała do kuchni. Poszedłem za nią, siedziała już przy stole obserwując czajnik postawiony na palniku. Pocałowałem ją czule co odwzajemniała. Usiadłem na krześle, na przeciwko Emmy. Oparłem brodę o ręce i przyglądałem się mojej dziewczynie.
-Zayn przestań. - rzuciła zawstydzona przyrządzając kolorowe kanapeczki. Zaśmiałem się i przytuliłem ją od tyłu. Delikatnie składałem pocałunki na jej szyi. -Zayn, bo ukroję sobie palec. - ostrzegła mnie nie na żarty.
-Już już! - zrobiłem krok w tył unosząc ręce w górę na znak niewinności. Chytrze się uśmiechnęła i postawiła na stolę talerzyk ze śniadankiem. Po chwili zajadała się jedną z nich, tak jak ja. Kazałem jej zjeść trzy, ledwo co je połknęła.
-Idź się ubierz kochanie, zabieram Cię gdzieś. -szepnąłem jej na ucho kiedy przyszła reszta.
-Ale gdzie? - spytała zdziwiona.
-Niespodzianka. - zachichotałem zadowolony. Na jej twarzy pojawił się grymas, a już za chwilę biegła do sypialni. Ubrałem jeansy i koszulę w kartkę, a do tego białe converse. Emma zeszła ubrana niby zwyczajnie, ale wyglądała tak seksownie, że moi kumple z zespołu nie mogli jej się oprzeć.
-Właśnie dostałam sms-a od Lexi, że szkoła zostanie otwarta dopiero po nowym roku. - na tę wiadomość wszyscy zaczęli wiwatować. Uśmiechnąłem się do brunetki i objąłem ją ramieniem po czym wyszliśmy.
-Cudownie wyglądasz. - powiedziałem.
-Zwyczajnie.
-Ale pięknie. - całus.
-Dobra. Ale gdzie idziemy? - posłała mi zalotne spojrzenie. Przygryzłem dolną wargę i pokiwałem przecząco głową. -Naprawdę nic? - spytała zdegustowana. Zaśmiałem się i cmoknąłem jej usta.
-Zaraz, zaraz... Wzięłaś leki? - spytałem spoglądając na nią. Przygryzła dolną wargę i spuściła głowę.
-Ale zjadłam 3 kanapki! - wykrzyczała zanim zdążyłem otworzyć usta. Pokręciłem głową przecząco i poczochrałem jej włoski na co trochę się skrzywiła. Po 15 minutach doszliśmy na miejsce.
-Wesołe miasteczko? - odwróciła się od wielkiej bramy, do mnie z wielkim uśmiechem. Wiem, że to nic takiego, ale opowiadała mi na początku naszej znajomości, że uwielbia takie miejsca, ale nie ma czasu na rozrywkę.
-Tak księżniczko. - pocałowaliśmy się czule. Chwyciła mocno moją dłoń. Zaczęliśmy się przepychać między sporym tłumem ludzi. Zapach waty cukrowej, popcornu mieszał się. Uśmiechnięci pobiegliśmy na Diabelski Młyn. Moja piękna co chwile chichotała, nie odstępując mnie nawet na krok. Bawiliśmy się przecudownie. Byliśmy na samochodzikach, kolejce górskiej, karuzeli itp. Po wszystkim zmęczeni wróciliśmy do domu. Wraz z Emmą poszliśmy się odświeżyć, potem wygodnie wyłożyliśmy się na kanapie obok wszystkich.
-Jesteś głodna? - spytałem ja jakiś idiota. Szybko wstałem z miejsca i poszedłem do kuchni. Przygotowałem sporą porcję spagetti dla wszystkich. Podałem tabletki mojemu skarbkowi. Nie była zadowolona, ale posłuchała mnie i wykonała to o co ją prosiłem. Zjadła dość dużo z czego byłem zadowolony.
-Pięknie ślicznotko. - skomentowałem zbierając talerz spod jej noska. Uśmiechnęła się blado i złapała za pełny brzuszek.
-Będę jak hipopotam. - burknęła z grymasem na twarzy. Parsknąłem śmiechem i wpiłem się w jej wzdęte usteczka. Uśmiechnęła się szeroko i odwzajemniła pocałunek pogłębiając go. Chwyciłem ją w pasie. Usiadłem na fotelu w salonie i posadziłem ją na kolanach. Zaczęliśmy oglądać jakąś komedię romantyczną.

CZYTASZ = SKOMENTUJ.
Chciałyśmy Wam serdecznie podziękować za 10 tys wejść i 12 obserwatorów ! To dla nas naprawdę dużo znaczy <3 Sylwia i Oliwia xx