niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 30

*Perspektywa Emmy*
Wszyscy siedzieli jak zaczarowani. Nie wiedziałam co mam robić. Przesadziłam, to moja wina. Starłam strużki czarnych łez spływających po moich policzkach i szybkim choć trochę chwiejnym, krokiem wyszłam przed dom, ale jej już nie było. Usiadłam na schodach chowając twarz w dłoniach i zaczęłam płakać rzewnymi łzami. Ręce bardzo mi się trzęsły, ale nie przeszkadzało mi to w wyjęciu z kieszeni paczki papierosów i w zapaleniu jednego z nich. Zaciągałam się nikotynowym dymem mocno zaciskając powieki. Zza moich pleców można było usłyszeć szloch. Odwróciłam się i zobaczyłam zapłakanego Irlandczyka.
-Ona wróci, spokojnie Ems. - wyjąkał siadając obok mnie i przytulając się do mnie.
-Nie Niall, to moja wina. - szepnęłam powstrzymując cieknące łzy. Pokiwał przecząco głową.
-To jej decyzja, tyle że Liam jest teraz w nie najlepszym stanie. - jęknął kładąc się wygodnie na moich kolanach. Patrzeliśmy tak w gwiazdy dobre półgodziny. Nie odzywaliśmy się, po prostu spędzaliśmy ze sobą czas. Bardzo lubię Niall'a, czasami przypomina mi Megi. Może w jakiś sposób mi ją zastąpi? Nie, jej się nie da zastąpić. To wszystko przeze mnie. Może to ja powinnam zniknąć z ich życia?
-Chodźcie, jest kolacja, a poza tym wyziębicie się. - ostrzegł nas Harry. Niechętnie podnieśliśmy się z zimnej posadzki i skierowaliśmy do domu. Przy stole panowała grobowa cisza.
-Ja chyba wrócę do swojego domu. - rzekłam przerywając słyszalny szum wiatru. Chłopcy puścili sztućce z rąk.
-Weź sobie jaj nie rób. - palnął Lou.
-Emmo, nie możesz. - rzekł smutno Liam.
-Jestem wam tu potrzebna? - spytałam jakby z niechęcią.
-Bardzo! -odrzekli chórem. Uśmiechnęłam się nikle i podziękowałam za posiłek odchodząc od stołu. Właściwie tylko rozciapałam jedzenie, nic więcej. Udałam się do łazienki w celu napuszczenia sobie do wanny gorącej wody. Po niecałej godzinie wyszłam z pomieszczenia w kusej piżamce. Malik uśmiechał się do mnie znacząco i mocno przywarł do mnie swoim ciałem.
-Mieliśmy jechać do Bradford. - szepnął do mojego ucha.
-Przepraszam Zayn. - odpowiedziałam trochę zawstydzona.
-Chcesz jechać jutro? - spytał wesoły.
-Może nie zostawiajmy ich samych na święta, dobrze? Na ferie zimowe pojedziemy. Zgoda? - pokiwał głową na ,,tak" i przytulił się do mnie. Po chwili, zmęczeni, zasnęliśmy.
Obudziłam się strasznie obolała i jakby czymś przygnieciona. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam Liam'a przytulonego do mnie. Wyglądał tak słodko, że nawet nie byłam zła. Zayn'a nie było w łóżku.
-Zazdrośnik- pomyślałam i ostrożnie wyszłam z łóżka żeby nie obudzić naszego gościa. Z gracją zbiegłam po schodach prosto do kuchni. Malik siedział tam popijając kawę i paląc papierosa. Spojrzałam na niego unosząc brwi. Szybko zgasił peta i zamknął okno. Uśmiechnęłam się do niego i zaparzyłam sobie kawę. Objął mnie w tali i wtulił się w moje plecy.
-Zmęczony? - zapytałam.
-Na tobie Liam leżał, a mnie spychał z łóżka. - rzekł zbulwersowany. Zachichotałam melodyjnie i pocałowałam Mulata prosto w usta. Uśmiechnął się lekko i poszedł na górę się ubrać. Kiedy wrócił ja też poszłam się ogarnąć. W naszej sypialni już nie było Liam'a więc swobodnie paradowałam tam w samej bieliźnie. Nagle wstąpił, chyba czegoś zapomniał.
-Boże Emmo! Przepraszam, ja... Ja... Wejdę za chwilę. - krzyknął szybko zakrywając oczy i szybko wychodząc. Zaśmiałam się i okryłam swoje ciało mięciutkim ręczniczkiem.
-Liaś? - wychyliłam głowę zza drzwi. Chłopak stał obok i nadal zakrywał oczy.
-Hymmm? - odkrył jedno patrząc na mnie. Był bardzo zestresowany i zawstydzony.
-Czegoś zapomniałeś?- pociągnęłam go za koszulkę.
-Bluzy. - uśmiechnął się niepewnie i zabrał ubranie. Przytuliłam go mocno do siebie i wyszedł. Wbiegłam pod prysznic i umyłam włosy, które zaraz po tym wysuszyłam i wyprostowałam. Ubrałam się w to. Umalowałam eyelinerem i bezbarwnym błyszczykiem oraz nałożyłam cieniutką warstwę fluidu. W salonie siedzieli już wszyscy.
-Może pójdziemy do kina? - spytałam opierając się o framugę drzwi.
-MOVIE 43! - krzyknął Lou i Hazz jednocześnie. Uśmiechnęłam się do nich uroczo, a oni zaczerwienili swoje policzki.
-Awww. Larry. - szepnął słodko Niall i przytulił się do obu chłopaków, którzy wcale nie protestowali.
-Jak dla mnie może być. - rzekłam wkładając czarną, skórzaną kurtkę. Reszta poszła w moje ślady i już po 15 minutach staliśmy w krótkiej kolejce po bilety.
-Ale potem pójdziemy na pizzę, dobrze Ems? - Niall się do mnie przyczepił i słodko uśmiechnął. Zaśmiałam się melodyjnie, ponieważ mój chłopak miał minę mordercy, a Irlandczykowi to nie sprawiało kłopotu.
-Dobrze kochanie. - te słowa skierowałam do blondaska. Gdy zakupiliśmy bilety Niall pobiegł kupić popcorn i colę. W sali kinowej obrzeżał się wszystkim czym się dało. Zayn wziął mnie na kolana i co chwilę całował moją szyję.
-Przestań. - szepnęłam gdy zrobił to już chyba po raz setny.
-Wyjdziemy do łazienki? - spytał przygryzając płatek mojego ucha. Podniecił mnie swoimi zalotami, więc czym prędzej weszliśmy do łazienki. Od razu zabrał się za moją przyjaciółkę. Jeszcze nigdy, nikt nie dogodził mi tak wspaniale. Kończąc, zmysłowo oblizał wargi i chciał wyjść, ale ja pociągnęłam go za nadgarstek. Skierował ku mnie pytające spojrzenie.
-Muszę Ci się odwdzięczyć. - rzekłam kucając przed nim. Rozpięłam jego rozporek i zsunęłam spodnie wraz z bokserkami do kostek. Wzięłam w dłonie już lekko twardego penisa mojego chłopaka i jeździłam po nim językiem. W końcu włożyłam go do ust tak daleko, że ciężko było się nie zadławić. Zayn jęczał głośno, ledwo co stał na nogach. Po niecałych pięciu minutach spuścił mi się do buzi. Wszystko grzecznie połknęłam i wstałam z kolan. Miał oczy jak monety o najwyższym nominale, a wargi rozchylone. Przymknęłam je wpychając język do jego jamy ustnej. Oddał mi pocałunek, pogłębiając go. Zapiął spodnie i wyszliśmy z łazienki, wcześniej myjąc ręce. Splątał nasze palce i uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Ems, nie wiem jak ty to zrobiłaś. - wysapał jeszcze zmęczony naszymi pieszczotami. Uśmiechnęłam się do niego nikle i wyszukałam wzrokiem chłopców w tłumie. Dawali fankom autografy i robili sobie z nimi zdjęcia.
-Idź. - powiedziałam do Zayna i puściłam jego rękę. Stanęłam blisko ściany by poczekać na chłopców. Zerknęłam na ekran białego iPhona. Żadnego połączenia, żadnej wiadomości od Megan. Nic.

*Perspektywa Megan*
Mój plan uległ zmianie. Postanowiłam odwiedzić wujka Sam'a w Liverpool'u. Słyszałam, że ostatnio u niego nie za dobrze, więc pomyślałam, że może mogłabym mu jakoś pomóc. Stojąc na dworcu napisałam do Liam'a krótką wiadomość.
Cześć kochanie. Piszę do ciebie już chyba ostatnią wiadomość. Wyjeżdżam do wujka, do Liverpool'u. Gdybyście chcieli zobaczyć się z Philip'kiem, jest u mojej mamy. Pozdrów wszystkich. Kocham cię, twoja Megan. 
Nacisnęłam "wyślij" i schowałam telefon do kieszeni. Poinformowano mnie o tym, iż mój pociąg przyjechał właśnie na peron. Wykupiłam bilet i od razu usadowiłam się wygodnie na miejscu już w pociągu. Kilka minut po odjeździe pociągu dostałam wiadomość od Sam'a.
Megan, jestem właśnie w Warrington. Z tego co wiem, twój pociąg tędy przejeżdża. Gdybyś mogła wysiąść tutaj na stacji, od razu bym cię zabrał. Szybciej byli byśmy w domu. Czekam na dworcu w Warrington ! Pozdrawiam, Sam. 
Uśmiechnęłam się do ekraniku i odpisałam wujkowi na wiadomość. Wyciągnęłam z torebki gazetę, którą ostatnimi czasy "podarowała" mi Emma. Przeczytałam ją całą, od początku do końca. Żałowałam strasznie tego co się stało, ale naważyłam piwa, więc teraz sama muszę je wypić. Czym prędzej schowałam gazetę do torby i starłam łzy spływające po moich rumianych policzkach. Spoglądałam w szybę, aż w pewnym momencie usnęłam. Kiedy wstałam, pociąg zatrzymał się w Brimingham. Postanowiłam, że nie będę już spać, więc zabrałam się za słuchanie muzyki. Po 4 godzinach jazdy wysiadłam na stacji w Warrington. Czekał tam na mnie już wujek. Przywitałam się z nim, po czym obydwoje ruszyliśmy do jego auta.

*Perspektywa Niall'a*
Dobrze, że wiem chociaż gdzie teraz jest Megan. Jeśli zatęsknię, a to pewnie stanie się niedługo, mogę pójść do Philipk'a. Często będę zabierał go na spacer by odciążyć jego babcie. To miła, starsza kobieta. Ma już dość problemów na głowię i dlatego chce jej to ułatwić. Po wczorajszej pizzy, dzisiaj nadal jestem głodny. Przygotowałem sobie jajecznicę na boczku i górę kolorowych kanapek. Wziąłem naczynia z przysmakami i skierowałem się do salonu. Rozsiadłem się wygodnie na fotelu, na przeciwko telewizora i za pomocą pilota włączyłem go. Skacząc po kanałach natknąłem się na wiadomości. Postanowiłem je obejrzeć, ponieważ często mówią o naszym zespole, a ja śmieje się z plotek na nasz temat. Tym razem po tym co zobaczyłem byłem bliski lamentu.
-Liam! - krzyknąłem histerycznie.
-Słucham? - mój przyjaciel zszedł po schodach.
-Jakim pociągiem Megan jechała? - mój głos powoli się łamał.
-Do Liverpool'u, a co? - zacząłem płakać. Liam spojrzał na ekran plazmy i skulił się na ziemi. Zaraz po tym przyszła reszta. Usłyszałem tylko krzyk Emmy.
-Nie! To nie prawda! - bardzo cierpiała, zresztą jak my wszyscy. - Ona nie mogła zginąć! - wypłakiwała się w ramię Zayn'a. Podszedłem do niej, a ona od razu się we mnie wtuliła. Głaskałem jej plecy cały czas pochlipując.
-Ems. To nic nie da... - ledwo wydusiłem z siebie te kilka sylab.
-To wszystko moja wina... - wysapała zapłakana.
-Nie mów tak! - pierwszy raz wrzasnął Payne i wbiegł na górę, do swojej sypialni. Spojrzałem porozumiewawczo na Em i pobiegłem za nim. Siedział skulony na łóżku swojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się do niego skromnie i poklepałem po ramieniu. Złapał moją dłoń i przytulił się do niej.
-Liaś. - szepnąłem bliski załamania. - Nie płacz kotku. - przytulił się do mnie tym samym mocząc mi koszulę swoimi łzami. Przytuliłem go do siebie. Po chwili weszła Emma sztucznie się uśmiechając. Otworzyliśmy ramiona, a zgrabna dziewczyna usiadła między nami. Oparła główkę o tors Payne'a cicho pochlipując.
-Damy radę, prawda? - szepnęła niepewnie.
-Pomożesz mi Ems, dobrze? - mój przyjaciel mówił to tak słodko, że znów chciało mi się płakać. Brunetka mocno go przytuliła. Zaczęli kołysać się w swoim rytmie ciągle płacząc. Po cichu zszedłem na dół, do salonu. Chłopcy siedzieli tam bardzo smutni. Odechciało mi się jedzenia, naprawdę. Nie mogę uwierzyć w to, że akurat pociąg, którym jechała Megi musiał się wykoleić. Najgorsze było to, że nikt nie przeżył.




To takie trochę zaskoczenie macie :) CZYTASZ = KOMENTUJ Sylwia i Oliwia xx

9 komentarzy:

  1. O Boże *-*
    Jedno z moich najulubieńszych opowiadań! Macie talent i pomysłowość... Rozdział mega i czekam na następny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super, super, super. <3333
    To jest moje ulubione opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam i czytam. <3 CO prawda czytam was od wczoraj ale to szczegół. :D Sama mam bloga od dzisiaj ale on nigdy nie będzie tak dobry jak ten . Macie talent. Po prostu Wow.! <33 Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeeee! Powiedz mi, że ona przeżyła! Bo nie wytrzymam...

    I tak Cię kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham wasze opowiadanie dziewczyny ! <3 dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekamm na nastepnyy.. Kiedyy ?
    Ale zwrot akcji , suuper <3
    Kochamm tego bloga ... "

    OdpowiedzUsuń
  6. Prowadzicie świetny blog ;DD
    Najlepszy jaki kiedykolwiek czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham wasze opowiadanie <3
    Szybko wyjaśnijcie chłopakom i Ems sytuację;)) czekam na kolejny rozdział;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham wasze opowiadanie <3
    Szybko wyjaśnijcie chłopakom i Ems sytuację;)) czekam na kolejny rozdział;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinna przeżyć, bo przecież wysiadła wcześniej i jak było napisane pojechała z wujkiem do domu.

    OdpowiedzUsuń