sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 4




-Emma ! Wstawaj, spóźnisz się na pierwszy dzień szkoły! -dostałam poduszką w obolałą głowę po czym moja mama wyszła. Leniwie przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Zajrzałam do mojej garderoby i założyłam czarną spódniczkę, białą koszule z ćwiekami, czarny top i tego samego koloru lity. Przemyłam twarz, a następnie nałożyłam fluid i trochę pudru. Oczy podkreśliłam kredką, rzęsy musnęłam maskarą. Wzięłam torebkę i iPhon'a po czym zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę, a z szafki wyjęłam płatki oraz miseczkę.  Chwyciłam jeszcze karton z mlekiem i usiadłam do stołu. Wsypałam trochę kolorowych krążków, które potem zalałam mlekiem i z apetytem zjadłam. Zamknęłam dom i poszłam pod dom mojej przyjaciółki. Zdążyłam spalić papierosa kiedy rodzeństwo wydostało się z budynku. Megan miała na sobie czarne rurki, marynarkę w kwiaty i białą bluzkę. Christopher ubrany był w jeansy i koszulę w kratkę oraz szare vansy. Przytuliłam ich na powitaniem i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę naszej szkoły. Wyglądała ona jakby zamek, z wieżą otoczony wielkim murem oraz dziedzińcem. Z ciemnej cegły, monumentalna. Od środka wyglądała bardziej nowocześnie. Szafki, duże okna. Podeszłyśmy do ciemniej tablicy przy której stała już grupka osób.
-Jestem w klasie z samymi oszołomami, o mój boże Lexi...- moja przyjaciółka walnęła się z otwartej ręki w czoło.
-Ooo... Chodzisz do klasy z Niallem i Liasiem. -zaśmiałam się triumfalnie. Czerwono włosa oczekiwała wyjaśnień. - No z twoimi sąsiadami... - obdarzyła nas zdziwionym spojrzeniem i poszła do swojego chłopaka.
-Ja mam Zayna, Harrego i... Matta. - jęknęłam cicho i zwróciłam twarz ku drzwiom przez, które właśnie wchodzili chłopcy. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się promienny uśmiech. Kiedy tylko weszli rozległ się szmer i szum. Chyba wszyscy wiedzieli, że są sławni. Tak na prawdę nie wiedziałam, że będą z nami chodzić do liceum.
-Ej Zayn! Czemu mi nie powiedziałeś, że będziemy chodzić do tej samej szkoły i do tego jeszcze do tej samej klasy? - zaczęłam z wyrzutami, a na twarzy Mulata pojawił się skromny uśmiech. Później wspólnie zebraliśmy się na szkolnym dziedzińcu by rozpocząć nowy rok szkolny. Usiedliśmy na trybunach lecz chłopcy gdzieś zniknęli. Zaczęłam rozglądać się, ale stwierdziłam, że nie ma to sensu, za nimi nie nadążysz.
Nagle tych pięciu debili pojawiło się na scenie.
-Chciałbym zadedykować ten występ Emmie. - powiedział Zayn i puścił do mnie oczko. Zaczęli śpiewać ,,Kiss You". Stałam jak wryta i poczułam jak wielka gula uciska mi gardło. Poczułam to samo uczucie co wczoraj, kiedy poznałam tego wariata. Tego co w środku nigdy nie ukazywałam. Gdy już skończyli, głos zabrała dyrektor Middleton. Malik usiadł obok mnie i położy rękę na moim udzie.
- Podobało się? - szepnął mi na ucho. Kiwnęłam tylko potwierdzająco głową i wsłuchałam się w paplaninę dyrektorki. Po dobrych 30 minutach monologu starszej pani, dostaliśmy plan zajęć i mogliśmy wrócić do domu. Gdy przekroczyłam mury szkoły od razu do rąk wpadł mi skręt i jakaś zapalniczka. Uniosłam głowę i ujrzałam Cook'a. Koleś, który kiedyś się we mnie zakochał. Nie powiem, teraz mi się przydał. Musnęłam jego policzek ustami i prowokująco się uśmiechnęłam po czym zostawiłam go na środku chodnika. Zapaliłam i włożyłam zapalniczkę do kieszeni.
-Emmi ! - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayn'a. Do moich oczu napłynęły łzy, ale musiałam być silna. Zaciągnęłam się skrentem i czekałam aż przywlecze się.
-Słucham? - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Uśmiechnął się ukazując mi rząd swoich białych kłów.
-Chciałem z tobą porozmawiać. - objął mnie w tali i zaczęliśmy powoli zmierzać w stronę centrum. Wzruszyłam ramionami i szłam tam gdzie on.








1 komentarz: