*Perspektywa Megan*
Taksówka przywiozła mnie na lotnisko, więc jeszcze przed czasem byłam na miejscu odlotów. Ustawiłam się w kolejce po bilet i cierpliwie czekałam. Postanowiłam zadzwonić do Emmy, ale ta jak na złość nie odbierała. Łzy kapały na mój telefon. Szybko je starłam i zadzwoniłam do Liam'a.
- Megan ? Co się stało ? - zapytał od razu.
- Liam, ja ... wracam do Londynu. Za jakieś 5 godzin powinnam być na lotnisku. O 21:05 mam samolot. Mógłbyś po mnie przyjechać ? Proszę. - powiedziałam.
- Jasne, pewnie, że tak. Ale .. co się stało ? Megan ? - mówił. Słyszałam, że jest zdenerwowany.
- Opowiem ci, jak dolecę, muszę kończyć, do zobaczenia. - rozłączyłam się i podeszłam do kasy biletowej.
- Dobry wieczór, ja rezerwowałam bilet do Londynu w jedną stronę, moje nazwisko Fitch.
- Tak, oczywiście. - kobieta podała mi bilet, a ja za niego zapłaciłam. Podziękowałam i ruszyłam w stronę odprawy.
*Pięć godzin później, lotnisko - Londyn*
Było już po pierwszej, a ja wysiadłam właśnie z samolotu oczekując przyjazdu Liam'a. Było mi strasznie zimno, byłam głodna i śpiąca. Usiadłam w jednej z kawiarni i zamówiłam sobie kawę i ciastko. Szybko je pochłonęłam i zaraz zadzwonił mój telefon.
- Meg, gdzie jesteś ? - usłyszałam głos Liam'a.
- W kawiarni, na przeciwko kasy.
- Już idę. - usłyszałam, a zaraz po tym rozłączyłam się.
Dopiłam moją kawę i wyszłam z kawiarni. Odszukałam wzrokiem Liam'a i podbiegłam do niego ciągnąc za sobą walizkę. Klepnęłam go w ramię, a on odwrócił się. Szybko przylgnęłam do niego całym ciałem i zaczęłam płakać. Zabrał mnie do domu, a ja na spokojnie w aucie powiedziałam mu co się dokładnie stało.
*Perspektywa Emmy*
Ktoś zapukał do drzwi. Wzięłam białego persa o imieniu Glee na ręce i poszłam otworzyć niezapowiedzianemu gościowi. W drzwiach stanął Zayn. Nie tak zwyczajnie, ponieważ jego dzisiejszy wygląd i zapach perfum przyprawiał mnie o zawrót głowy.
-Cześć kochanie. - jego cudowna barwa głosu zadziałała na mnie.
-Cześć. - wyszeptałam niepewna tego co przed chwilą wypowiedziałam. Chłopak zaśmiał się i kładąc ręce na moich biodrach przysunął mnie do siebie. Zamknął nogą drzwi, a ja 'zrzuciłam' kota z rąk. Po chwili siedzieliśmy w salonie namiętnie się całując. Co dzisiaj mnie tak do niego przekonywało? Chyba to, że pragnę bliskości drugiego człowieka. Seks z nim rozpalił we mnie emocje, których nie da się opisać zwykłymi słowami.
-Co chcesz dzisiaj robić? - spytał mnie, bezinteresownie jakby znał odpowiedź. Leżał na mnie, czułam jego oddech na szyi, a potem w okolicach dekoltu. Wzięłam głęboki wdech by nie ponieść się emocją i z dumą odpowiedziałam mu.
-Mam ochotę zaszaleć, napić się. - zachichotałam melodyjnie na co Zayn zrobił dziwną minę. Uniosłam jedną brew do góry i spojrzałam w jego ciemne tęczówki ujmując jego twarz w dłonie. -Coś nie tak?- pokręcił przecząco głową i położył głowę na moim brzuchu.
-Idź się przygotuj, ja tu poczekam. - uśmiechnął się do mnie ironicznie, a ja zrobiłam to co powiedział. Rozpuściłam włosy, teraz wyglądały w miarę normalnie. Lekkie fale na końcówkach. Poprawiłam swój makijaż nadając mu pikanterii, prócz czerwonej szminki, której Malik tak nienawidził. Ubrałam się w (klik) koronkową sukienkę, a na nogi wsunęłam czarne szpilki. Przed lustrem poprawiłam włosy, a usta potraktowałam truskawkowym błyszczykiem. Powolnym krokiem, z gracją zeszłam po schodach.
-Wow... Wyglądasz, wow. - cała wypowiedź Zayn'a. Prychnęłam i wyszłam z domu, a on za mną. Jego ręka powędrowała na mój pośladek, a ja przesunęłam ją na moje biodro i wtuliłam w jego tors. Choć miałam prawie 12 cm szpilki nadal byłam od niego niższa. Po kilku minutach zamawialiśmy już drinki w klubie. Usiedliśmy przy stoliku w koncie. Dosiedli się do nas znajomi ze szkoły, których znał także mój towarzysz. Nie nazywałam go chłopakiem, bo nim nie był. Nie spytał się mnie o chodzenia, nigdy. A to, że się całujemy i raz uprawialiśmy seks nie znaczy, że jesteśmy parą. Przynajmniej w moim rozumowaniu.
-Ems. Jesteś tu? -pomachał mi dłonią przed twarzą, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Upiłam parę dużych łyków alkoholu i wyszłam na parkiet. Zaraz po mnie przyszedł Malik. Muszę przyznać, że nieźle radzi sobie w sprawie tańca. Przetańczyliśmy dobre dwie godziny. Usiedliśmy w wygodnych fotelach popijając jakaś wódkę. Właściwie nie wiem co to było.
Rano, obudziłam się z paraliżującym bólem głowy. Podsunęłam się na łóżku, co wymagało naprawdę dużo z mojej strony. Odetchnęłam z ulgą. Byłam w swoim pokoju, ubrana w pidżamę.
-Emma.. Ooo... Ty już wstałaś?! - moja mam wyglądała jakby zobaczyła ducha. Obejrzałam się wokoło.
-Coś się stało... Zachorowałaś? - podeszła do mnie i położyła swoją dłoń na moim czole. -Matko, może ty się zakochałaś? - ciągnęła szerząc panikę. W chwilę moje serce stanęło. Może naprawdę? To chyba jedyna rzecz, której się boje. Zawsze chodziłam z chłopakami tylko by się zabawić, poczuć jak to jest. Zorientowałam sie, że moja mama nadal siedzi na łóżku. Pokiwałam przecząco głową i zamknęłam się w łazience. Wzięłam szybki, lecz porządny prysznic i umyłam włosy, który potem zaraz wysuszyłam. Zastosowałam podobny makijaż do wczorajszego tyle, że zamiast eye-linera użyłam ciemnego cieniu do powiek, a zamiast krwisto czerwonej szminki - delikatny błyszczyk. Sweterek rozpięłam. Dwa razy psiknęłam się perfumami. Po chwili zadzwonił mój telefon.
-Halo? - odebrałam jakby znudzona.
-Emma, przyjedź szybko. - rzucił zdenerwowany Zayn.
-A co się stało? - burknęłam niezadowolona.
-Megan, szybko no! - krzyknął.
-Boże Megan?! Już jadę! - rozłączyłam się, a telefon wrzuciłam do torebki. Nie wiedziałam co mogło się jej stać. Natychmiast wsiadłam do samochodu i z piskiem opon wyjechałam spod domu. Po zaledwie 2 minutach byłam już u nich w domu.
-Gdzie ona jest? - spytałam szybko. Trójka chłopców wskazała palcem salon. Pobiegłam jak najprędzej do dziewczyny. -Wiecie gdzie jest jej torebka? - znów krzyknęłam dość poważnie zaniepokojona. Zapłakany Liam podał mi ją. Czym prędzej wyciągnęłam z niej małą strzykawkę. Odsunęłam rękaw jej swetra i wbiłam igłę w najbardziej widoczną żyłę. Brunet stojący nad nami miał jeszcze dziwniejszą minę. Zmartwienie pomieszane ze zdziwienie i zakłopotaniem. Uśmiechnęłam się do niego blado i powędrowałam do kuchni. Wyrzuciłam tam strzykawkę i nalałam wody dla Megan. Usiadłam na skraju sofy i potarłam dłonią jej policzek.
-No Megi, dalej. - malowniczym głosem rzekłam, gdy czerwono włosa starała się podnieść powieki. Kiedy w końcu jej się udało Liam głośno odetchnął. Napiła się trochę wody i poszła do łazienki. Podkuliłam nogi pod podbródek.
-Dziękuje, że zadzwoniłeś. Inaczej było by źle. - szepnęłam do wchodzącego Zayn'a. Usiadł obok mnie i musnął mój policzek.
-Właściwie to co ty zrobiłaś? - spytał nadal zdziwiony Payne. Uśmiechnęłam się chytrze.
-Megan choruje na coś bardzo dziwnego. Nosi to nazwę ortoreksja, a polega ona na tym, że przywiązuje dużą wagę do tego co je lub wcale nie je. Z tego robią się naprawdę duże powikłania dlatego dziennie powinna przyjmować taki zastrzyk. Natomiast jeśli tego nie zrobi to może być gorzej... - wszyscy wsłuchiwali się w moje słowa. Obejrzałam się dookoła i nie mogłam wypatrzeć Niall'a. - Tak właściwie to gdzie Horan? - spytałam. Chłopcy popatrzyli po sobie. Wtedy weszła Fitch i usiadła obok mnie i oparła głowę o bark Liam'a, a ten ją przytulił.
-Pewnie na Hawajach, przytula tę plastikową blondynkę. - i wiedziałam o co chodzi. Przytuliłam przyjaciółkę i poczochrałam jej lekko włosy.
-Rodzice wiedzą?
-Nie i proszę nie mów Chrisowi, że tu jestem. - pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
-Może wolałabyś nocować u mnie? - spytałam ją odgarniając niesforne kosmyki włosów z jej twarzy.
-Byłoby chyba lepiej. - odpowiedziała z entuzjazmem. Brunet siedzący koło niej wzdrygnął się.
-Nie ma mowy, zostajesz u nas. - powiedział
-Ale Li. Emma pomoże mi w niektórych sprawach, a ty nie. - zachichotała słodko.
-To niech Ems przeniesie się tu. -zaproponował Malik. Spojrzałam na niego krzywo, a potem na Megan. Kiwała zadowolona głową, a następnie pocałowała Li w policzek.
-Widze, że nie mam nic do gadania. - uniosłam ręce ku górze. Wszyscy zaczęli się śmiać, a Zayn musnął moją szyje. Wtulił się w mój obojczyk.
------------------------------------
CZYTASZ = KOMENTUJ. : D
Pozdrawiamy, Sylwia i Oliwia xx.
fajne :)
OdpowiedzUsuńPożeram twoje opowiadanie! :D
OdpowiedzUsuń