piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 24

*Perspektywa Megan*
Obudziłam się rano całkiem wyspana z uśmiechem na twarzy. Cieszyłam się z pobytu u cioci, ze względu na to, że dawno się z nią nie widziałam. Zaścieliłam łóżko i odbyłam poranną toaletę. Nałożyłam ubranie, a włosy uczesałam w kłosa. Stanęłam przed dużym lustrem, stanęłam do niego bokiem i spojrzałam na mój brzuch. Nie był jakoś specjalnie duży, ale można byłoby poznać, że jestem w ciąży. Pogłaskałam się po nim i uśmiechnęłam się lekko. Zeszłam po schodach do kuchni, w celu zrobienia sobie śniadania. W jadalni siedziała już ciocia Elizabeth. Przywitałam ją ciepłym uśmiechem i zrobiłam sobie dwie kanapki. Usiadłam na krześle na przeciw cioci i zaczęłam rozmowę.
- Wiesz ciociu, nie przyjechałam do ciebie tylko odpocząć. Chciałam się ciebie poradzić, co mam zrobić, no i przede wszystkim wyżalić. - powiedziałam i westchnęłam.
- Megan, skarbie, co się stało ? Opowiadaj szybko. - powiedziała ciocia i spojrzała na mnie.
- Bo wiesz .. chodzi o to, że poznałam chłopaka na imprezie, trochę wypiłam i przespaliśmy się. Potem na wakacjach pokłóciliśmy się i nie jesteśmy już razem. Opiekuje się mną Liam, bliski przyjaciel i czuję, że tylko on jest mi potrzebny. Nie wiem co mam zrobić. - jęknęłam cicho.
- Meg, musisz zdecydować kto jest dla ciebie ważniejszy. Skoro twierdzisz, że jest to ten .. Liam, to znaczy, że tak jest.
- I jest jeszcze jedna rzecz, o której powinnaś wiedzieć. Wtedy co mówiłam o tym, że przespałam się z tym chłopakiem z imprezy, niedawno okazało się, że jestem w 17 tygodniu ciąży. - podciągnęłam sweterek i odkryłam swój brzuch. Ciocia patrzyła na mnie, a to na brzuch. Po chwili uśmiechnęła się radośnie.
- Jeju, chyba nie mówisz poważnie ? Jak ja się cieszę ! - pisnęła radośnie ciocia. - Wiesz już co będzie ? - zapytała zaraz.
- Nie, jeszcze nie, ale chciałabym, żeby to był chłopiec. - uśmiechnęłam się na samą myśl i zjadłam moje śniadanie.
Resztę dnia spędziłam spacerując po okolicy, oglądając filmy z ciocią i pijąc kakao.

*Perspektywa Megan osiem miesięcy później* 
Osiem miesięcy u cioci to mój rekord. Mój brzuch jest już tak duży, że nawet nie widzę swoich stóp. Kolejny raz wstałam z łóżka i założyłam na siebie dresy i koszulkę, bo w nic innego już bym się nie zmieściła. Zeszłam do salonu, gdyż chciałam skontaktować się z Emmą. Obiecałam jej, że pogadamy dzisiaj na Skypie i pokaże jej swój brzuch. Była strasznie przejęta. Zjadłam w "biegu" jajecznicę i usiadłam w salonie i zabrałam ze stolika laptopa. Usiadłam wygodnie, ciężko było usadowić się z tym brzuchem, ale jakoś dałam radę. Włączyłam go i zalogowałam się na Skypa. Emma była dostępna więc szybko do niej zadzwoniłam. Po kilku sekundach zobaczyłam uśmiechniętą twarz Ems. Tak dawno jej nie widziałam ! Pomachałam jej radośnie ręką i zaraz się odezwałam.
- Em, jak ja cię dawno nie widziałam. Zmizerniałaś. - powiedziałam już ciszej.
- A ty za to nie próżnujesz. - usłyszałam jej śmiech. - Żartowałam. Jak się czuje nasza przyszła matka ? Mały lub mała nie dokucza ?
- Trochę kopie, ale nie jest źle. Ostatnio sporo razy dostałam skurczy, ciocia mówi, że to już niedługo. - powiedziałam uśmiechając się. - A co u was ? Jak z Zayn'em ? - zmizerniała. Spuściła głowę i nie odzywała się. - Aha, rozumiem. No dobra, to powiedz mi co u chłopców, jak oni się trzymają ?
- Niall jakoś żyje, z Harry'm wszystko okej tak jak z Louis'em, a Liam to pewnie wiesz. Strasznie tęskni. Cały czas pyta czy z tobą nie rozmawiałam, jak się trzymasz, kiedy wrócisz. On już nie wytrzymuje. - powiedziała cicho.
- Wiem Ems, ale to już niedługo się skończy, ciocia otworzyła mi oczy, kiedy tylko wypuszczą mnie ze szpitala wsiadam w samochód i do was przyjeżdżam. - uśmiechnęłam się.
- No dobra, pani ciężarna. Pokaż pani swój brzuszek. - zaśmiała się  i oparła swoją brodę o nadgarstek.
Powoli odłożyłam laptopa na stolik i ustawiłam kamerkę do góry. Wstałam i odwróciłam się bokiem.
- Mała, muszę ci powiedzieć, że troszkę ci się ostatnio przytyło kotek. - uśmiechnęła się.
- Bardzo śmieszne. Jest mi strasznie nie wygodnie. Chcę, żeby było już po wszystkim. - wzdychnęłam.
- Będzie dobrze, zobaczysz. A jak tylko urodzisz, chwytasz telefon w łapki i piszesz lub dzwonisz, tak ? - upewniła się.
- Ależ naturalnie. - zaśmiałam się melodyjnie.
Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, po czym rozłączyłam się, kiedy zauważyłam, że ktoś wchodzi do pokoju Ems. Wolałam nie ryzykować. Oglądałam telewizor, aż w pewnym momencie zasnęłam. Obudziłam się pod wieczór. Musiałam być bardzo zmęczona. Podniosłam się z kanapy i zobaczyłam karteczkę leżącą na moim laptopie. 'Jestem w sklepie, gdyby coś się działo, to dzwoń. Elizabeth. : )'
Przebrałam się w moją piżamkę i znów ułożyłam się wygodnie na kanapie. Odpłynęłam.
W nocy zbudziły mnie straszne skurcze. Ledwo co wyczołgałam się z łóżka i doczłapałam do pokoju cioci. Zbudziłam ją, a ta szybko zadzwoniła po karetkę, po czym ubrała się. Bałam się strasznie, bałam się, że coś pójdzie nie tak. Usiadłam na fotelu i oddychałam głęboko tak jak rozkazała mi ciocia. Po kilku minutach zjawiła się karetka i czym prędzej zabrali mnie do szpitala.
Na miejscu byliśmy po 10 minutach. Lekarze skakali dookoła mnie jakby nie wiadomo co się stało. Zawieźli mnie na salę porodową i wystarczyło już tylko czekać.
- 14 grudnia 2012 rok, godzina 4:12, chłopiec. - usłyszałam po dosyć długiej męczarni. - Ma pani zdrowego synka. - powiedział starszy mężczyzna wyciągając ręce z dzieciaczkiem. Uśmiechnęłam się i delikatnie dotknęłam główki mojego dziecka. Jako iż rodziłam naturalnie, starałam się ustabilizować mój oddech, co po jakimś czasie mi się udało.
Lekarze przewieźli mnie do oddzielnej sali, w której po chwili znalazł się mój synek, a następnie ciocia Elizabeth. Przysunęła do mnie "wózek" z dzieckiem i uśmiechnęła się.
- Jejciu, Megan, skarbie, nawet nie wiesz jak się cieszę. - przytuliła mnie. - Jak go nazwiesz ? - spytała.
- Jeszcze nie wiem, będę musiała coś wymyślić, albo Emma mi pomoże. Właśnie, Emma, miałam do niej zadzwonić. - szybko sięgnęłam po telefon i wykonałam połączenie do mojej przyjaciółki. Odebrała po kilku sygnałach.
- Emmo Alice Carther, właśnie zostałaś ciocią. - powiedziałam do słuchawki uśmiechając się szeroko.
- O boże, mówisz serio ? - krzyczała radośnie. - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Chłopiec czy dziewczynka ? - spytała po chwili.
- Chłopiec, ale nie wiem jak go nazwać. Pomożesz mi ?
- Co powiesz na ... hm, Charlie lub Philip ? - zaproponowała.
- O, to może być dobre. Dziękuję. Pozdrów wszystkich, ale nic więcej nie mów, okej ? - pożegnałam się z przyjaciółką i wróciłam myślami do cioci i mojego synka.
Ciocia Elizabeth powiedziała mi, że bardziej pasował będzie Philip. Zgodziłam się i chwyciłam dziecko w ręce. Popatrzyłam w jego oczy. Przypominał mi Niall'a, lecz uśmiech nie zszedł z mojej twarzy.
Następnego dnia lekarze postanowili wypuścić mnie już do domu, gdyż z dzieckiem było wszystko w porządku. Pogratulowali mi i zostawili nas samych. Ciocia zdążyła przywieść mi ubranka i nosidełko dla Philip'a. Umieściłam w nim dziecko i po chwili wychodziłam już ze szpitala z wielkim uśmiechem na twarzy.
*Następnego dnia*
Odbyłam wszystkie poranne czynności, wliczając w to śniadanie i nakarmienie Philip'a. Postanowiłam, że wrócę dziś do Londynu, o czym poinformowałam już ciocię. Ubrałam synka w grubszy pajacyk, nałożyłam mu sweterek i ułożyłam w nosidełku. Postanowiłam wykorzystać to, iż Zayn'a nie ma w Londynie i sprowadzić go tam. Wybrałam jego numer, po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham. - usłyszałam głos.
- Cześć Zayn, tu Megan. Mogę mieć do ciebie prośbę ? Ale wiąże się ona z powrotem do Londynu. - powiedziałam.
- Pewnie, o co chodzi ?
- Wiem, że pokłóciłeś się z Ems, ale musisz do niej wrócić. Ty wiesz co ona przeżywa ? Wygląda strasznie, tęskni za tobą. Jesteś jej miłością, osobą, którą na prawdę pokochała, a ty ją olałeś. Walcz o nią, staraj się. Udowodnij, że ci zależy, bo nic z tego nie wyjdzie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tyle, że ja już nie wiem co mam robić. Ona mnie nie kocha, pogrywa sobie ze mną. A ja tak dłużej nie mogę. Kocham ją tak mocno, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Ale jaką ty masz prośbę ? - zmienił temat.
- Chciałam zapytać,  czy wracając z Bradford, mógłbyś wstąpić po mnie do Machesteru ? Wiem, że to nie po drodze, ale nie mam z kim wrócić, nie chcę dzwonić po Harry'ego ani resztę. Zrobiłbyś to dla mnie no i dla Emmy ?
- Pewnie, postaram się być jak najszybciej. I dziękuję za radę. - odparł radośnie i rozłączył się.
Pobiegłam na górę pakować rzeczy w walizkę, a ciocia zajmowała się małym. Po półtorej godziny byłam już spakowana, a do mojej walizki doszły ubranka Philip'a, więc było ich troszkę więcej. Zajęłam się maluszkiem, nie spostrzegając nawet jak szybko minęły dwie godziny. Ciocia zawołała mnie na obiad, który zjadłam z ochotą uważając, by jeść tak, żeby dziecku nie zaszkodziło. Zaczęłam go karmić, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Ciocia otworzyła je, a ja nie zważając na gościa ciągle karmiłam małego.
- Przepraszam, że przeszkadzam. - usłyszałam głos Malika. Oprzytomniałam i poprawiłam swoją bluzkę, trzymając synka na rękach. - O boże, już urodziłaś ? - prawie krzyknął.
- Jak widać. Zayn, poznaj Philip'a. - uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka z dzieckiem na rękach.
- Ja nie mogę, jaki słodziak. Mogę ? - zapytał wyciągając ręce w stronę mojego syna. Podałam mu go delikatnie, na co Malik lekko drygnął. Patrzył na Philip'a śmiejąc się i mówiąc do niego. Ja w tym czasie skoczyłam po walizki i zaraz stanęłam obok Zayn'a. Przejęłam od niego dziecko, pożegnałam się z ciocią i zaraz załadowałam się do auta, nie mogąc doczekać się powrotu do normalności.

*Perspektywa Emmy*
Siedzieliśmy, jak ostatnio, każdego wieczoru w salonie pijąc piwo. Wtulałam się tors Harry'ego, a on co chwile muskał moje usta.
-Mam ochotę na loda... - powiedział rozmarzony Horan, a ja prychnęła tak gromkim śmiechem, że co mało nie oplułam Loczka. Wszyscy poszli w moje ślady. Po chwili nie wytrzymałam i pobiegłam pędem do łazienki. Procenty dawały swoje, choć nie było ich wiele. Przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam do salonu. Gdy usłyszałam szczęk kluczy w zamku przypomniało mi się, że Megan miała dzisiaj wrócić. Jak najprędzej pobiegłam otworzyć przyjaciółce i "nowemu członkowi naszej rodziny". Z szerokim uśmiechem chwyciłam za klamkę, lecz nie zobaczyłam mojej czerwonowłosej... Stał tam Zayn, a dopiero za nim Fitch. Ominęłam go i przytuliłam z całych sił moją kumpelę.
-Boże, ale schudłaś!- marudziła. Zaśmiałam się i spojrzałam na Mulata. To on trzymał małego. Wzięłam go na ręce nie pytając o pozwolenie.
-Gratuluje kochanie. - szepnęłam patrząc w lazurowe jak ocena oczy malca. Jak najprędzej pobiegłam do salonu.
-Boże Emma. Ja wiem, że ty jesteś szybka i teges. Ale żeby tak w 5 minut urodzić? - spytał mnie Horan. Spojrzałam na niego miną mordercy, ale zaraz znów uśmiechnęłam się.
-Idioto, to twój syn. - pisnęłam radośnie. On otworzył szeroko oczy i szybko do mnie podreptał. Liam pobiegł jak najszybciej na korytarz, gdzie stałą jego miłość. Oddałam ojcu swoje dziecko szeroko się przy tym uśmiechając. Nagle chłopcy zaczęli piszczeć, ponieważ Zayn wszedł do salonu. Poszłam do swojego pokoju, pomyślałam, że nie będę im przeszkadzać, bo już i tak widziałam słodkiego Philip'a. Położyłam się swobodnie na łóżku. Usłyszałam jak drzwi otwierają się, a zaraz po tym ponownie zamykają.

PODOBA SIĘ? = SKOMENTUJ. : D wgl dzisiaj mam uro, mega co? Sylwia się jara, ja też hihi  : * no to papa Oliwia i Sylwia xx

11 komentarzy:

  1. Hahahaś... Boszkki rozdział jak zwykle <3 Mhm.. To wczesne 1oo lat. x3 Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Next, next next...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam urodziny 14 grudnia jak Philip ;>
    Rozdział ok :D

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nastepny r. ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzisiaj późno wieczorem, albo jutro po południu :) <3

      Usuń
  5. spóżnione 1000 LAT !!! świetne, czekam ne next xx

    OdpowiedzUsuń
  6. "oczy błękitne jak OCENA" hahaha <3
    Genialne !

    OdpowiedzUsuń
  7. 44 yr old Accountant III Inez Croote, hailing from Frontier enjoys watching movies like "Corrina, Corrina" and Wood carving. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a 3500. przekierowanie tutaj

    OdpowiedzUsuń